środa, 31 października 2012

Liam ♥

Leżałaś w szpitalu. Od dziecka miałaś problemy zdrowotne. Tym razem męczył cię kaszel. Czasami nie mogłaś nawet złapać oddechu. Rodzice potwornie się martwili i ciągle zapisywali cię do coraz to innych lekarzy. Miałaś już tego powoli dość, ale co miałaś zrobić? Robili to dla twojego dobra. Dobrze, że przynajmniej miałaś laptopa z przenośnym internetem. Bo inaczej zanudziłabyś się na śmierć. Na początku dnia jak zawsze sprawdzałaś Twittera i pisałaś z Directionerkami z całego świata. Wiedziałaś, że wasz fandom był najlepszy na świecie. Tak naprawdę tylko w internecie mogłaś być sobą. I nie musiałaś się bać, że ktoś cię wyśmieje. Dziewczyny, których nie znałaś potrafiły poprawić ci humor, jak nikt inny. Byłaś fanką One Direction od roku. Poznałaś ich przez swoją przyjaciółkę, która musiała wyjechać na Florydę. Nie spotkałyście się od tamtego czasu i cholernie za nią tęskniłaś. Codziennie od roku, zaraz po zalogowaniu, wchodziłaś na profil Liam'a i wysyłałaś do niego jedną, jedyną wiadomość. Nie chciałaś spamować. I tak pewnie nigdy nie odczytałby tych kilku słów. Mimo to byłaś wytrwała. Wystukałaś na klawiaturze słowa: "I znów jestem w szpitalu. Może byś mnie tak odwiedził? Wiem, że tego nie zrobisz. Miłego dnia! Kocham cię moja inspiracjo!". Kliknęłaś "Tweet" i wylogowałaś się. Położyłaś głowę na niewygodnej poduszce i zatopiłaś się w marzeniach. Wiele razy wyobrażałaś sobie jak wyglądałoby twoje życie gdybyś znała 1D. Gdybyś spędziła z nimi choć jedną, malutką chwilę. Wiedziałaś, że to i tak niemożliwe. Razem z innymi fankami przeżywałaś zerwanie Liam'a i Danielle. Zawsze bardzo im kibicowałaś. Chciałaś by twój idol był szczęśliwy. A z nią na takiego wyglądał. Nigdy nikogo nie hejtowałaś. Uważałaś, że nikt nie zasługiwał na to, by go poniżano i obrażano. Każdy przecież był tylko człowiekiem i mógł popełniać błędy. Nikt nie jest idealny. Nawet gwiazdy. Podeszłaś do parapetu w swojej sali na 6 piętrze i spojrzałaś w niebo. Było bezchmurne. Świeciło słońce. Nic dziwnego, w końcu był środek lipca. Tego dnia One Direction mieli grać koncert niedaleko. I tak byś na niego nie poszła. Nigdy nie miałaś zbyt sporo pieniędzy. Starałaś się jak najwięcej poświęcać rodzicom, którzy zrobili dla ciebie bardzo wiele. Na sali leżałaś z dziewczyną, która miała 20 lat. Miała te same problemy co ty. Rozumiałyście się doskonale i świetnie wam się rozmawiało. Ona również była Directionerką. I ubóstwiała Harry'ego. Gdyby nie ona, nie wytrzymałabyś długo w tych czterech ścianach. Podawali ci coraz to nowsze lekarstwa i robili sporo badań. Miałaś dość tego wszystkiego. Jednego dnia położyłaś się na niewygodnym, szpitalnym łóżku, wtuliłaś głowę w poduszkę i dałaś upust łzom. Każdy miał prawo płakać. Musiałaś po prostu wyładować emocje. Tęskniłaś za domem, przyjaciółmi, rodziną. A nawet za szkołą. W takich miejscach jak szpital, doceniłaś wszystko, co miałaś. Dom z palącym się drewnem w kominku, ciepłym kocem i  kubkiem gorącej herbaty. Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi. Mary (koleżanka z sali) była akurat na badaniach. Myśląc, że to pielęgniarka lub lekarz, nawet nie podniosłaś głowy. Chciałaś, żeby od razu sobie poszli i nie zawracali ci głowy nowymi wynikami. Ale to nie było żadne z nich. Drzwi lekko się uchyliły i ktoś niepewnym krokiem się do ciebie zbliżał.
-Emm.. ty jesteś [t.i.] ? - usłyszałaś znajomy głos.
Głos. Ten głos. Ten, który słyszałaś w wielu piosenkach. Ten, który ciągle brzmiał w twojej głowie. Ten, który tak uwielbiałaś. Odezwał się tuż obok ciebie. Myślałaś, że śnisz. Myślałaś, że to tylko piękny sen, który zaraz miał się skończyć. Ale głos był prawdziwy. Tak samo jak chłopak, do którego należał. Niepewnie odwróciłaś się w jego kierunku. On naprawdę tam był! Liam Payne stał przed twoim łóżkiem!
-T..tak - odpowiedziałaś drżącym głosem i otarłaś oczy - ale.. przecież.. jak..? 
-Przecież pisałaś, żebym cię odwiedził - odpowiedział z uśmiechem i usiadł na skraju łóżka - więc jestem.
-Żartujesz sobie ze mnie, tak? To sen, prawda? Zaraz się obudzę i cię tu nie będzie?
-To żaden sen - wywrócił oczami - już nie można odwiedzić fanki w szpitalu? Zwłaszcza jak tego potrzebuje?
-Zaraz. Chwila. Moment. Więc to nie sen, tak? Ty jesteś prawdziwy i siedzisz jak gdyby nigdy nic na moim łóżku, tak? I ja mam w to uwierzyć?
-Chyba nie masz wyjścia - zaśmiał się odsłaniając rząd swych białych zębów.
Ty również się zaśmiałaś. Liam tam był. Twój prawdziwy, idealny Liam. Idol, którego kochałaś tak mocno, jak nikogo innego. Co prawda znałaś go tylko z gazet i wywiadów. Ale gdy po raz pierwszy się spotkaliście, twoje serce zaczęło bić jak szalone. Nie chciałaś dać niczego po sobie poznać. Starałaś się zachowywać normalnie. Żeby nie pomyślał, że zwariowałaś czy coś w tym stylu. Zaczęliście rozmawiać. On opowiedział ci o sobie, a ty otworzyłaś się przed nim i powiedziałaś wszystko, co leżało ci na sercu. Słuchał cię i ani razu ci nie przerwał. Chłonął każde twoje słowo. Nie czułaś nawet upływu czasu.
-Chciałabyś pójść na nasz koncert i poznać resztę tych matołów, z którymi śpiewam? - spytał nagle.
-To jedno z moich największych marzeń. Ale niestety nie do spełnienia. Jak widzisz jestem w szpitalu.
-To nie problem. Poczekaj chwilę.
Uśmiechnął się i wybiegł z sali, zostawiając cię kompletnie zdezorientowaną. Wrócił po chwili prowadząc za sobą lekarza.
-Dobrze się pani czuje i na pewno wszystko jest w porządku? - spytał mężczyzna i przyjrzał ci się dokładnie.
-Tak. Wszystko w jak najlepszym porządku - odpowiedziałaś nadal nie wiedząc o co chodzi.
-Eh, dobrze. W takim razie niech idzie - zwrócił się do Liam'a - ale musi wrócić jak najszybciej, zrozumiano? Mimo wszystko jest naszą pacjentką i to my ponosimy za nią odpowiedzialność.
-Wszystko rozumiem - odpowiedział chłopak - i bardzo panu dziękuję.
-Mam nadzieję, że nie ma za co.
Gdy wyszedł spojrzałam na Liam'a zdziwiona i zdezorientowana. O czym oni do cholery mówili?
-Na co czekasz? Ubieraj się. No, chyba że mam cię wziąć w piżamie.
-Zaraz, zaraz, chwila. O czym ty do mnie mówisz Liam? Po co mam się ubierać?
-Zabieram cię na nasz koncert - wywrócił oczami - mamy mało czasu więc zacznij się ubierać.
-Ale.. że.. co? 
-[t.i] ubieraj się. Już. A może mam ci pomóc?
-Czy ty już do reszty zwariowałeś? Mam iść na wasz koncert? Ale ja nawet nie mam biletu!
-To nie problem. Rozmawiałem z chłopakami i Paul'em. Wszystko załatwione. No ubieraj się wreszcie.
Wstałaś z łóżka i rzuciłaś mu się na szyję. To był taki impuls. Sama do końca nie wiedziałaś, co się z tobą dzieje. Zaraz miało spełnić się twoje największe marzenie. Każdy chyba by zwariował. Szybko przebrałaś się w czyste rzeczy, upięłaś włosy i zrobiłaś makijaż. Dziękowałaś sobie w duchu, że jednak wzięłaś kosmetyczkę z tuszem i innymi duperelami. Kiedy byłaś już gotowa, zarzuciłaś na siebie kurtkę i razem z Liam'em wyszliście ze szpitala. Od razu dopadły was fanki, ale jakoś zdołaliście dojść do zaparkowanego niedaleko samochodu. Na miejsce dojechaliście bardzo szybko. Liam cały czas trzymał cię za rękę, a ty nie chciałaś jej puścić. Weszliście tylnym wejściem, prosto za kulisy. Wszyscy tam byli. Paul, Harry, Louis, Niall i Zayn. Była też Perrie i Eleanor. Zaniemówiłaś. Kompletnie nie wiedziałaś, jak się zachować. Wszyscy spojrzeli w waszym kierunku i szeroko się uśmiechnęli. Liam pchnął cię do przodu i postawiłaś niepewnie kilka kroków. Jeszcze chwila, a byś zemdlała. Gdyby nie to, że chłopak cię podtrzymywał, to pewnie upadłabyś na podłogę. Wszyscy się z tobą przywitali i przedstawili. Wszystkie złe emocje i strach wyparowały. Zaczęliście rozmawiać, żartować i się przekomarzać. Już po chwili rozmawiałaś z nimi, jak ze starymi przyjaciółmi. Koncert się rozpoczął. Ochroniarze zaprowadzili cię na miejsce pod samą sceną. Nadal nie mogłaś uwierzyć w to, co się wokół ciebie działo. Przez wszystkie piosenki Liam patrzył prosto na ciebie. A na "What makes you beautiful" wskazał na ciebie palcem. Oszalałaś z radości. Dałaś porwać się emocjom. Tańczyłaś, śpiewałaś i piszczałaś na całe gardło. Kiedy wszystko dobiegło końca, nie chciałaś wracać do tego przygnębiającego miejsca, jakim był szpital. Ale dobrze wiedziałaś, że to nieuniknione. Poszłaś za kulisy, pogratulowałaś świetnego występu i podziękowałaś za wszystko. Nie chciałaś się z nimi żegnać, ale musiałaś. Liam wyprowadził cię na zewnątrz i zawiózł z powrotem do szpitala. Przebrałaś się w piżamę i zajęłaś swoje miejsce na łóżku. Mary już spała. Byłaś tak zmęczona, że od razu zamknęłaś oczy. Liam ucałował cię w czoło, szepnął "Dobranoc" i wyszedł. Zasnęłaś z uśmiechem na ustach.
Od tamtego momentu minął rok. Chłopaki odwiedzali cię prawie codziennie, w miarę możliwości. W końcu wyszłaś ze szpitala i czułaś się o wiele lepiej. Wszystko dobrze się układało. Zrozumiałaś, że kochasz Liam'a. Od początku to wiedziałaś, ale teraz to uczucie było prawdziwe. I on też cię kochał. Do dzisiaj wspominasz moment, w którym po raz pierwszy powiedział "kocham cię". To była najpiękniejsza chwila twojego życia. Byliście ze sobą szczęśliwi i mimo drobnych kłótni i nieporozumień wiedzieliście, że znaczycie dla siebie bardzo wiele. Życie naprawdę potrafi zaskakiwać. I to w bardzo miły sposób.

_______________________________
Hej, tu Alexiss :D W KOŃCU WYSZŁAM ZE SZPITALA! :D
No, przynajmniej na chwilę ;) Imagin z tej okazji. Miał być Liam - więc jest Liam :D
Mam nadzieję, że wam się podoba :3
Czekam na komentarze! < 3

niedziela, 21 października 2012

Wywiad z Zayn'em !!

http://muzyka.onet.pl/publikacje/dla-fanow-jestesmy-jak-spider-man,1,5280714,wiadomosc.html
Tu macie link do wywiadu z Zayn'em dla Onetu :D
What Made You Beautifull :D

piątek, 19 października 2012


Płakałam w jego ramionach.No zajebiście. Przez trzy lata próbowałam od niego uciec. A teraz? Teraz wypłakuję się w jego ramionach. Super.
 Poczułam, ze ruszamy.
- Chłopaki, gdzie my jedziemy? - zapytałam odrywając się od Zayn'a.
- Do nas. W takim stanie chyba nigdzie nie pójdziesz. I chyba musisz pogadać z Malikiem. - powiedział Liam.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale ! W końcu sobie to wszystko wyjaśnicie. - przerwał mi Harry.
- A wasz menager ? - zapytałam.
- On o niczym nie wiem. I niech tak zostanie. Na razie. - powiedział Niall.
- A potem?On mnie chyba nie lubi
- No... nie ! tzn, tak, on i tak się pewnie dowie, więc nie ma co tego ukrywać. Pogadacie sobie. Ustalicie co i jak. Nie wiadomo co z tego wyjdzie. A teraz jesteśmy na miejscu. Paula nie ma, więc wy idziecie do pokoju Zayn'a, a my do salonu. - powiedział Louis.
 Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do ogromnego domu. Malik złapał mnie za rękę i zaprowadził do jednego z pokoju na górze.
 Ściany były niebieskie, duże okno, z wielkim parapetem i balkonem. Duże dwuosobowe łóżko, półka na książki, biurko, a na nim laptop. Dwie pary drzwi. Zapewne do łazienki i garderoby. 
- Siadaj. - powiedział chłopak siadając na łóżku i klepiąc miejsce naprzeciwko siebie.
Usiadłam.
- Słuchaj. Przez te trzy lata cały czas myślałem o Tobie. Szukałem. Starałem się. Na marne. Tamtego dnia, kiedy na siebie wpadliśmy uświadomiłem sobie, jak bardzo mi Cię brakowało.  Naszych rozmów, żartów.
Brakowało mi twoich ust. Paulina, kocham Cię.
- Zayn, ja... przez rok w Polce próbowałam Cię odnaleźć. Ale wszystkie twoje konta były dla mnie zablokowane. Potem przeprowadziłam się tutaj. Poznałam Rose i Josh'a . Zaprzyjaźniłam się z nią, a w nim zakochałam. Zapomniałam, prawie. Przez dwa lata z nim byłam. Ale moje uczucia do niego się wypaliły. Chciałam z nim zerwać, ale się bała. Kiedy on to zrobił, cieszyłam się, ale byłam też wkurzona. Zrobił to jak ostatni egoista zapatrzony w siebie. Potem to spotkanie z Tobą, ta wasza akcja. To sprawiło, że wszystko sobie przypomniałam. Ale ja nie wiem czy Cię kocham Zayn. Coś mnie do Ciebie ciągnie, ale nie wiem czy to miłość.
 Zayn posmutniał. Ja też. Coś w nim jest, we mnie, co się przyciąga, ale czy to miłość ?
- Czyli mnie nie kochasz?
- To nie tak. Coś do Ciebie czuję, ale nie wiem czy to miłość.Jesteśmy jak dwa magnesy. Ciągnie nas do siebie. A teraz pytanie:czy to miłość czy ciekawość ?
- Co czułaś kiedy Cię pocałowałem? Trzy lata temu? - zapytał  zupełnie z innej beczki. 
- Cóż... najpierw chciałam Cię odepchnąć, bo uważałam Cię za przyjaciela. Potem mi się spodobało. Czułam motylki w brzuchu, chciałam więcej. Potem czułam silne ręce na talii, a potem już tylko chodnik. Zimny.
- Widzisz? Motylki, to znak. -powiedział.
W jego oczach widziałam nadzieję. Może ma racje ? Może powinniśmy dać szanse temu związkowi?
Pochyliłam się nad nim i dałam buziaka w usta.
- Czy to znaczy, że...
- Tak. - przerwałam mu.
Teraz to Zayn mnie pocałował,czule delikatnie,

Potem zeszliśmy do chłopaków trzymając się za ręce. Kiedy nas zobaczyli zaczęli bić brawo.
Ja i Malik zaczęliśmy się śmiać. Ale po chwili zamarliśmy. D salonu wszedł Paul...
------------------------------------------------------
Ta... no więc jest część 5 !Dedykuję ją Oli, z mojej klasy, Directionerce, która mnie o to prosiła xD <3
 Tu jest happy end, w pewnym sensie. Ale koniec będzie smutny.  Powiem wam tylko,że nie przez Paula.
Kilka słów: nowy zespół, zdrada, trasa, próba, koncert.
A teraz wymyślajcie :D
Aaa.. i jeszcze jedno. Teraz jestem u taty. W domu nie mam netu, więc notki z mojej strony będą rzadko :(
Kocham Waas !<3

środa, 17 października 2012

Nialler ♥

Ciemność. Bezkresna ciemność. Tylko to widziałaś przez kilka ostatnich lat. Miałaś wypadek, podczas którego straciłaś wzrok. Nieświadoma niczego jechałaś razem ze znajomymi nad morze. Miało być wspaniale! Słońce, plaża, piasek, ciepła woda i wspaniała pogoda. Nie przewidzieliście tylko tego, że po drodze będziecie mieć wypadek. Rozpętała się prawdziwa burza z piorunami. Przez ścianę deszczu nie było widać kompletnie nic. Na drogę, tuż przed waszym samochodem zwaliło się drzewo. Jeden z twoich przyjaciół - Mike - nie zdążył wyhamować. Wpadliście w poślizg i spadliście z urwiska. Tamte obrazy do tej pory do ciebie powracały. Zazwyczaj w koszmarach. Lekarze nic nie mogli na to poradzić. Starali się jak tylko mogli, żeby utrzymać was przy życiu. Nie udało się. Tylko ty przeżyłaś. Ale zapłaciłaś za to wysoką cenę. Straciłaś nie tylko wzrok, ale również najlepszych przyjaciół. Przez długi czas musiałaś dochodzić do siebie. Przez pierwszy rok dręczył cię niewyobrażalny ból. Nie umiałaś poradzić sobie z tym, że już nigdy mogłaś nie zobaczyć wschodu czy zachodu słońca, chmur na niebie i twarzy swoich rodziców. Poruszałaś się tylko za pomocą białej laski. I nadal nie mogłaś uwierzyć w to, że spotkało cię coś takiego. Zwykłą, prostą szesnastolatkę, która nie wymagała od życia zbyt wiele. To było 3 lata temu. Rodzice się starali. Zapisywali cie do różnych lekarzy, klinik, robili badania. Jednak do tej pory nie dostali żadnej odpowiedzi. Straciłaś już nadzieję na to, że jeszcze kiedykolwiek będziesz mogła otworzyć oczy i zobaczyć coś więcej, niż tylko ciemność. Odzyskanie wzroku należało do twoich niespełnionych marzeń. Jednego dnia wybrałaś się na spacer po Londynie. Nieświadoma zupełnie niczego spacerowałaś po parku. Nagle ktoś na ciebie wpadł i z bólem upadłaś na ścieżkę. 
-O mój Boże, przepraszam! - usłyszałaś dziwnie znajomy męski głos. 
Chłopak pomógł ci wstać. Jak bardzo żałowałaś, że nie mogłaś zobaczyć jego twarzy.
-Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - dopytywał się dalej swoim melodyjnym głosem.
-Nic mi nie jest - odpowiedziałaś twardo i wyrwałaś mu się.
Nienawidziłaś litości i współczucia. To oznaczało słabość. 
-Przepraszam, naprawdę nie chciałem..
-Przecież powiedziałam, że nic się nie stało - odparłaś już nieco spokojniej. 
Zdałaś sobie sprawę z tego, że nie masz w ręku laski. Pięknie. Po prostu pięknie. Zanim zdążyłaś się odwrócić, poczułaś jak chłopak wciska ci ją w dłoń.
-Eh, a może dałabyś się wyciągnąć na kawę? Tak w ramach przeprosin.
I właśnie wtedy rozpoznałaś jego głos. Jak mogłaś wcześniej na to nie wpaść? Miałaś ochotę walnąć się pięścią w czoło. To musiał być on.
-Skądś znam twój głos - powiedziałaś niepewnie.
-Jestem Niall z One Direction - odpowiedział chłopak pogodnie.
Nie pomyliłaś się. Ale czemu nagle miało spotykać cię szczęście? Zapraszał cię na kawę tylko i wyłącznie dlatego, że zrobiło mu się ciebie żal. Zacisnęłaś pięści.
-Zapraszasz na kawę ślepą kalekę? To ci zepsuje image - powiedziałaś ostro.
-Co.. o czym ty mówisz? To wcale nie tak!
-Jasne. Wybacz, ale się spieszę.
-Hej, posłuchaj mnie - zatrzymał cie i złapał za ramiona - nie uważam cię za żadną ślepą kalekę jasne?  Nie znam cię, ale myślę, że jesteś wspaniałą dziewczyną.
-Daj spokój. I puść mnie. 
Chłopak posłusznie się cofnął, a ty czym prędzej wróciłaś do domu. Nie chciałaś by ktokolwiek widział, że znów płaczesz. Zamknęłaś się w swoim pokoju.
Minęły dwa tygodnie. I właśnie tego dnia twoi rodzice dostali odpowiedź z jednej z klinik w Irlandii. Mieli dawce. Mogłaś znów widzieć. Odżyła w tobie nadzieja. Tego samego dnia spakowaliście się i wsiedliście w pierwszy samolot. Bałaś się. Naprawdę bardzo się bałaś. Przecież mogły być jakieś komplikacje. Ale marzenie odzyskania wzroku było silniejsze niż cokolwiek innego. Byłaś przygotowywana do zabiegu. I przez cały czas miałaś dziwne wrażenie, że ktoś jest przy tobie. Że ktoś nad tobą czuwa. Choć może były to tylko twoje urojenia. 
Wszystko było gotowe. Ostatni raz ścisnęłaś ręce rodziców i zniknęłaś za drzwiami sali operacyjnej. Zasnęłaś. Wszystko trwało naprawdę bardzo długo. Obudziłaś się dopiero następnego dnia. Leżałaś w łóżku, a na oczach miałaś bandaż. Czyżby się.. udało? Przyszedł do ciebie lekarz, zadał parę pytań i wypowiedział słowa, na które czekałaś 3 lata. "Operacja się udała. Możesz znów widzieć". Ze szczęścia chciało ci się płakać. Bandaż zdjęli ci dopiero po dwóch dniach. Pierwsze, co zobaczyłaś to oślepiające światło i niewyraźne, rozmazane kształty. Twój wzrok do wszystkiego musiał się przyzwyczaić. I w końcu, w jednej chwili rozpoznałaś twarz matki. Mogłaś ją widzieć. Naprawdę znów mogłaś ją zobaczyć. Ją, ojca i lekarza, dzięki któremu wszystko się udało. Miałaś ochotę skakać ze szczęścia. Ale było coś jeszcze.
-Kochanie.. ktoś chciałby się z tobą zobaczyć. Gdyby nie on, nic by nam się nie udało. To dzięki niemu widzisz - powiedziała mama spokojnie.
-Co? Kto? Jak? O czym ty mówisz?
-Sama zobaczysz.
Po tych słowach opuściła szpitalną salę. A w drzwiach pojawił się ON. Naprawdę ON. Zdziwiłaś się jeszcze bardziej. O co tu chodziło? Niall nieśmiało podszedł do łóżka i usiadł na krześle.
-Cz..cześć - wykrztusił i lekko się uśmiechnął - jak się czujesz?
-O co tu chodzi? - spytałaś ignorując jego pytanie.
Opowiedział ci o wszystkim. Po waszym spotkaniu nie mógł przestać o tobie myśleć. Skontaktował się z twoimi rodzicami. Zadzwonił do kliniki, popytał, poszperał i się udało. To dzięki niemu lekarze mogli przywrócić ci wzrok.
-Ale.. dlaczego? - spytałaś i spojrzałaś na niego oczami pełnymi łez.
-Chciałem ci pomóc. Wiedziałem, że to twoje marzenie.  I nie chciałem, żebyś myślała, że uważam cię za ślepą kalekę.
-Ja.. dziękuję. Naprawdę bardzo ci dziękuję. Jeszcze nikt.. nigdy.. nie zrobił dla mnie czegoś takiego.. przecież ja na to nie zasługuję!
-Zasługujesz. Każdy zasługuje na drugą szansę. A tak poza tym, masz śliczne oczy.
-Och, dziękuję - uśmiechnęłaś się - a jakiego są koloru?
-Przepiękny odcień błękitu. A czy w końcu mogę się dowiedzieć jak masz na imię?
-Natalie.
-Piękne oczy, piękne imię.
Zaśmiałaś się. Po raz pierwszy od trzech lat szczerze się zaśmiałaś. Miałaś ochotę uśmiechać się przez cały czas i nie przestawać. Życie w końcu mogło być piękne! 
Minął rok. Niall stał się twoim najlepszym przyjacielem, ale w końcu zrozumieliście, co tak naprawdę do siebie czujecie. Dwa słowa, a mogą zmienić tak wiele. Zaczęliście się spotykać. Kochałaś go jak nikogo innego. Był dla ciebie najważniejszy. I wiedziałaś, że zawsze możesz na niego liczyć. To dzięki niemu twoje życie znów nabrało kolorów. Ciepłych, letnich kolorów. I tak miało już pozostać ♥

________________________________
Napisałam, bo mnie coś naszło na imagina xD Tak wiem, czasami mam dziwne odruchy ;d
Mam nadzieję, że się podoba <3 Czekam na komentarze z opiniami! 
Następny za niedługo < 3




niedziela, 14 października 2012

Imagin z Zayn'em. Cz.4 !

- Paula, co Ci jest? Od dwóch dni jesteś jakaś dziwna...
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Rose.
- Ja? Niee... po prostu się zamyśliłam. - powiedziałam szybko.
- Taa... takie kity wciskaj Mary, nie mnie. Co się dzieję? - powiedziała zatroskana.
- Eh... no dobra, powiem Ci. Ale nikomu nie mów. A zwłaszcza Josh'owi.
- Okaay.
- Pamiętasz, jak opowiadałam Ci o tym, co mi się przytrafiło? To z Zayn'em? Twitter, koncert, pocałunek, ochrona i w ogóle? To... dwa dni temu, jak skręciłaś wpadłam na kogoś, to był on, chciał mnie zatrzymać, ale powiedziałam mu, żeby o mnie zapomniał. Że ja tak zrobiłam. Sęk w tym, że nie zapomniałam. I cały czas o nim myślę. - wyrzuciłaś z siebie.
- Uuu... to jesteś w dupie. - powiedziała moja przyjaciółka.
Za to ją kochałam, za szczerość.
- Dokładnie. I nie wiem co robić. - powiedziałam bezradnie.
- Postaraj się zapomnieć. Musisz. Chyba. Paulina, odpowiedz sobie na ważne pytanie : czujesz coś do niego?
- Ja... Nie... Wiem... Nie, raczej nie. - jąkałam się.
Prawda była taka, że nie wiedziałam. Coś ciągnęło mnie do Zayn'a.
                                           * Zayn *
- Stary ! Ogarniesz się? ! Od dwóch godzin śpiewamy ten kawałek, a ty zamulasz ! - darł się Harry.
- Przepraszam... - powiedziałem.
- Przepraszam?! Weź się w garść ! A nie przepraszasz !
- Harry, ty też się ogarnij. - powiedział Louis.
- Na dzisiaj koniec. Chodźmy do domu. - Liam.
Uf... wreszcie. Nie mogłem się skupić.
                     * W domu *
*puk puk*
- Proszę. - powiedziałem.
Do pokoju wszedł Liam.
- Zayn, co się z Tobą dzieje? - zapytał.
- Nie ważne. - powiedziałem.
- Ważne. Ostatnio zawalasz próby, koncerty. Fani się martwią, my się martwimy.
- Pamiętasz Paulinę?
- Zayn, miałeś zapomnieć...
- Czekaj. - przerwałem mu. - Czyli ją pamiętasz. Dwa dni temu, kiedy wracałem ze sklepu wpadłem na nią.
- Co? Co ona tu robi? - zapytał zszokowany.
- Wiem, że przyjechała tutaj na studia, chodzi do najlepszej szkoły. Chce być dziennikarką. Ma przyjaciółkę Rose... i chłopaka, Josh'a.
- Stary, to było 3 lata temu. Ponad 3 lata. Nie sądzisz, że czas zapomnieć? Skoro siedzisz taki zamulony, wnioskuję, że ona nie chce Cię znać. Widocznie zapomniała. Zrób to samo. - poradził.
- Nie. Tzn. tak, ale nie. Powiedziała, że zapomniała, ale w jej oczach, widziałem, że kłamała. Ona nie zapomniała. Wręcz przeciwnie. Cały czas pamiętała.
- I co z tego? Zayn, zrozum, ma chłopaka, jest szczęśliwa.
- Nie jest. - znowu mu przerwałem.
- Co? - zapytał.
- Nie jest szczęśliwa. Znalazłem jej nowego TT, napisała około 3 dni temu, że jej uczucie do Josh'a się wypaliło. Że dziwnie się czuje, jakby jej czegoś brakowało. Po tym jak na nią wpadłem, napisała : ' Pusta wypełniona, ale czy ja chcę ją stracić?' Widzisz? Brakowało jej mnie. Tylko jeszcze nie wie, ż mnie kocha. - wytłumaczyłem mu.
- Hmm... kochasz ją? To było 3 lata temu, może mylisz miłość z ciekawością.
- Nie, Liam. Ja ją kocham. Zawsze ją kochałem, i zawsze będę kochał.
- A więc mam plan. Tylko musimy w to wtajemniczyć chłopaków.
- Spoko. - powiedziałem.
Liam opowiedział mi, co chce zrobić. Spodobało mi się, więc powiedzieliśmy o tym chłopakom. Zgodzili się nam pomóc.
                        * dwa dni później ( Paulina ) *
Mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi.
Bardzo dziwne. Trudno, może mi się zdaje.
Poczułam wibracje w kieszeni, wyjęłam telefon. Dzwonił Josh.
Nie chciałam z nim gadać. Ostatnio stwierdziłam, że już go nie kocham. Ale odebrałam.
- Halo?
- Paulina, słuchaj, ja wiem, że mnie kochasz, że jestem dla Ciebie wszystkim, że nie możesz żyć beze mnie, ale zrywam z Tobą. - powiedział.
- Spoko. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Cieszyłam się, że to on zakończył ten patologiczny związek.
Ale wkurzyło mnie to, jak to zrobił. Że jest dla mnie wszystkim?! Że nie mogę żyć bez niego?! No chyba nie.
Szłam wkurzona do szkoły. Nagle poczułam, jak ktoś zakrywa mi ręką usta, podnosi, i zanosi do samochodu. Nawet nie krzyczałam. Kiedy już siedziałam, załozyłam ręcę na klatce piersiowej i zapytałam:
- Czego chcecie? Tylko szybko, śpieszę się.
Ich reakcja była dziwna. Zdziwili się, a potem zaczęli śmiać.
Było ich pięciu, chłopaki, około 22 lata, przystojni. Wydawali mi się znajomi. No tak ! To przecież ten zespół, którym tak się jarałam ! One Direction ! Chwila... Zayn w nim był. O nie. On tu gdzieś jest.
- Aha, spoko. - powiedziałam.
- Czyli nas rozpoznała. - powiedział Harry.
Pamiętałam ich imiona ! Wooow.
- Tak, rozpoznałam. Ale wasz kochany menager chyba mnie nie lubi, i nie będzie zadowolony, że z wami jestem. - spojrzałam na Zayn'a.
Miał dziwny wyraz twarzy. Jakby... miał się zaraz rozpłakać.
- Paulina, em... on Cię nie zna. Więc jak może Cię nie lubieć? - zapytał Louis.
- Oh... czyli nic nie wiesz? - pokiwał głową na ' nie ' - A wy? Wiecie? - wszyscy powiedzieli, że nie. Oprócz Liam'a. - No, to może Payne wam powie?
- Ja? Dlaczego ja? - zapytał.
- No to może Zayn ? - spojrzałam na niego. Teraz wyglądał jakby mnie nie znał.
- A może opowiemy im razem? - zapytał.
- Okay. Zacznij.
- Paulina na TT napisała do mnie, odpisałem jej, zrobiłem follow back, i napisałem na DM, coś mi się w niej spodobało. Pisaliśmy, poznaliśmy się, a ja się w niej zakochałem. Potem przyjechaliśmy do Polski.
- Przyszłam na was koncert. - przerwałam mu. - Pod koniec Zayn wam coś powiedział, szukaliście mnie na scenie. Znaleźliście. Taa.. to byłam ja. Nie pamiętacie? Myślałam, że o wszystkim wiecie. Jeden z was zaniósł mnie na scene. Potem poszliście się przebrać. Ja czekałam na Zayn'a, przed garderobą. Wyszedł. Staliśmy jak dwa debile, patrząc sobie w oczy.
- Potem ja nie wytrzymałem, pocałowałem ją. - czułam, że mam mokre oczy. - Całowaliśmy się, chociaż ona powiedziała, że jestem dla niej tylko przyjacielem. Potem przyszedł Paul i ochroniarz. - teraz już płakałam. - Oderwali nas od siebie, a Paulinę wyrzucili na chodnik. Cztery dni temu wpadłem na nią, i od tej pory cały czas o niej myślę.
- A ja o Zayn'nie. - wymiękłam. - Przepraszam, że byłam taka oschła. Chłopak mnie rzucił, tzn. cieszę się z tego, ale jak to zrobił. Jak egoista jakiś. I się wkurzyłam. A teraz to. Przepraszam. - powiedziałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Zayn przysunął się do mnie, a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors.
- Kocham Cię. - szepnął
- Zayn, ja...
- Nic nie mów.
__________________________________________________
Ta - daaaaaam !
Część 4 ! Jak wam się podoba? Starałam się, bo to taki Imagin na mój powrót. :)
Wiecie jak mnie palce bolą? To jest jakaś masakra. !
Mam nadzieję, że się spodobał.
I jeszcze pytanie : chcecie część 5 ? :D

Yeah !

Czyli tak.
Najpierw miało być tak, że odchodzę, a blog miał być usunięty. Ale go nie usuwałam, bo chciałam wrócić. Musiałam tylko to wszystko pogodzić. I udało mi się !
A więc wróciłam, Alexiss cały czas tu była, a blog 'odradza' się. :) Cieszycie się? :D

Takie coś..

Dziewczyna. Zwykła, prosta 17-latka mieszkająca w Polsce. Nigdy nic jej nie brakowało. Nie narzekała.  Miała dom, rodzinę, przyjaciół. O nic nigdy się nie upominała. Zawsze robiła to, o co ją poproszono. Miała tylko jedno, wielkie marzenie: wyjechać do Londynu. Od kilku lat zbierała pieniądze na wyjazd. Sprawdzała ceny hoteli i studiowała mapę miasta. Chciała po prostu tam być. Nie wiedziała na ile. Dzień, dwa. Wystarczyłoby tylko kilka godzin. Ale czy marzenia spełniają się tak łatwo? Czy cokolwiek w życiu jest łatwe? Niestety nie. Można mieć wszystko. Można być szczęśliwym. Ale czy na długo? Bała się o cokolwiek prosić rodziców. Na nic jej nie pozwalali. Wymagali od niej tylko jednego: dobrych stopni i nienagannego zachowania. A ona? Co mogła zrobić? Przecież nie mogła się postawić. Zawsze była ich ukochaną, grzeczną królewną. Nie mieli pojęcia jaka jest. Nawet nie wyobrażali sobie, co działo się z ich dzieckiem. Alkohol, papierosy, przypadkowy sex. To wszystko. To było jej życie. Chciała wyjść z nałogów. Ale było już za późno. Leżąc wieczorami w łóżku, wkładała słuchawki w uszy i słuchała swoich ulubionych piosenek. "Taken", "Gotta be you", "More than this", "I wish", "Same mistakes". Tak, same smutne. Bo jej życie nie było kolorowe. Daleko mu było do perfekcji. Ci chłopcy, ci zwariowani debile z jednego z najlepszych zespołów na świecie, sprawiali, że choć na chwilę mogła się uśmiechnąć. Tak szczerze. Z własnej, nieprzymuszonej woli. I nie był to sztuczny uśmiech, tak jak wszystkie inne, którymi obdarzała resztę świata. Patrząc na ich zdjęcia, przeglądając wiadomości o nich i słuchając ich piosenek, czuła się szczęśliwa. Czuła się tak naprawdę sobą. Uzbierała wielką sumę pieniędzy. Kilka tysięcy złotych. Mogła spełnić swoje największe marzenie. Mogła polecieć do Londynu i spotkać swoich idoli. A kto wie, może nawet z nimi porozmawiać? Pewnego, jesiennego wieczora poszła do pokoju rodziców. Usiadła na krześle przed nimi i spojrzała na nich oczyma, pełnymi nadziei. Spytała o pozwolenie. Dobierała słowa tak, by jej prośba mogła zostać rozpatrzona. Co odpowiedzieli? Jedno, krótkie "nie". I tą odpowiedzą, zniszczyli jej cały świat. Wszystko legło w gruzach. Przekonywała ich. Bez skutku. W końcu cała zapłakana wybiegła z ich sypialni, i zamykając się w swoim pokoju, długo płakała do poduszki. Minęło kilka dni. Prosiła ich nadal. Ale odpowiedź wciąż była ta sama. "Nie". W końcu, po szkole pojechała na lotnisko. Sama do końca nie wiedząc, co robi, kupiła bilet do Londynu. Schowała go do torby i jak gdyby nigdy nic wróciła do domu. Postanowiła przestać prosić. Przestać udawać osobę, którą nie była. Wybiła 2:00 w nocy. W domu panowała kompletna cisza. Słychać było tylko chrapanie ojca. Spakowała walizkę, narzuciła na siebie kurtkę i trzymając bilet w ręce, opuściła dom. Zostawiła po sobie tylko jeden, krótki liścik, który zostawiła na kuchennym stole. Było w nim napisane "Przepraszam. Ale nie pozwolę wam niszczyć moich marzeń. Wybaczcie. Kocham was". Nawet się nie podpisała. Bo nie było po co. Dotarła na lotnisko w ostatniej chwili. Wsiadła do samolotu. Nie było w nim zbyt wielu ludzi. Zamknęła oczy i czekała. Obudziła się, gdy samolot lądował na londyńskim lotnisku. Świeciło słońce, a na niebie było tylko kilka chmur. Udało się. Naprawdę się udało. Była w Londynie. To było tak piękne, że aż nierealne. Poszła do hotelu, wynajęła mały, ubogi pokój i wyszła na miasto. Wszędzie wisiały plakaty reklamujące koncert 1D. Szczęśliwa kupiła bilet. Trzymając go w ręku nie sądziła, że jej marzenie kiedykolwiek będzie mogło się spełnić. A jednak. Jednak naprawdę mogło być wspaniale. Wróciła do hotelu.
Nadszedł dzień koncertu. Ubrała się w swoje najlepsze ciuchy i chowając bilet do torebki wyruszyła do hali koncertowej. Była już blisko. Bardzo blisko. Gdy nagle kogoś zauważyła. Znajoma postać stojąca zaraz naprzeciwko niej. Przyjrzała mu się bliżej. Tak, to był on. Zayn Malik we własnej osobie. Patrzył na nią. Stanęła w miejscu jak wryta. ON na nią patrzył. Chciała do niego podejść. Rzucić się na niego. Czy to wszystko naprawdę musiało być tak piękne? W jednej chwili zauważyła jakąś blondynkę. Podeszła do niego i pocałowała. Jak gdyby nigdy nic. A on objął ją ramieniem i wspólnie weszli do hali. Jej serce stanęło. Gdy nagle ktoś złapał ja od tyłu, zasłaniając usta dłonią. Znalazła się w jakimś samochodzie. Związana grubym sznurem. Nie miała szans na ucieczkę. Napastnicy zaprowadzili ją do jakiegoś brudnego magazynu. Dobierali się do niej. Szarpała się, próbowała bronić, ale wszystko było na nic. Pobili ją do nieprzytomności. Nie miała siły walczyć. Poddała się. Zmarła w starym, brudnym magazynie, na obrzeżach Londynu. Nie chciała wiele. Chciała tylko być szczęśliwa. Jednak życie napisało dla niej zupełnie inny scenariusz..

____________________________________
Hejoł :) Jestem tak jakby w dołku, dlatego wyszło takie coś..
Dawno nic nie publikowałyśmy.. Dziwna chyba postanowiła mnie opuścić. :(
Miłego czytania kochane.. Może kiedyś znowu coś napiszę. <3