piątek, 14 grudnia 2012

Photoblog :D

No hejcia :D Coś mnie dzisiaj natchnęło i założyłam fotobloga :D 
Takie tam.. będą w nim moje przemyślenia, myśli, opinie itd.. :) 
Jeżeli chcecie to zapraszam! :) Kocham Was Directioners ♥
I tak, pamiętam o imaginach z Lou ale nie mam na nie weny.. : < 


WBIJAJCIEE! :D 

niedziela, 9 grudnia 2012

Yhym..

Okay, miałam wam dodać z Lou.. ale pod Niallerem nie było ani jednego komentarza.. ZERO. Tylko jakiś spam.. Naprawdę aż tak trudno napisać czy się podoba czy nie? No ludzie! Ja tego nie piszę dla siebie, tylko dla Was.. trochę wyrozumiałości.. Imaginy pojawią się w tygodniu. Jeszcze nie wiem kiedy..
Wasza Alexis.

Z Louis'em !

Cześć, misiaczki. Macie imagin z Louis'em. Ale musicie zjechac troszeczke na dol, bo sie tak jakos dziwnie dodal. :) xx

piątek, 7 grudnia 2012

Z Niallerem ♥

-Nie zgadzam się! - krzyknęłaś do swojego chłopaka - nie ma mowy! 
-[T.I.] to tylko tymczasowe. Nie potrwa to długo..
-Ani mi się śni Jake! Dlaczego znowu mi to robisz? Ja już dłużej tego nie wytrzymam..
-Proszę cię, zaufaj mi. To tylko 2 tygodnie..
-Teraz tak mówisz. Ostatnie dwa tygodnie zmieniły się w miesiąc. Teraz będzie to samo. A później będzie pół roku, rok, dwa lata. Nie chcę żebyś znów wyjeżdżał. Nie chcę znów cię stracić..
W tym momencie Jake podszedł do ciebie i mocno cię przytulił. Na początku protestowałaś, ale później sama się w niego wtuliłaś. Staliście tak przez dłuższą chwilę. 
-Nie stracisz mnie, obiecuję. Wrócę najszybciej jak to możliwe. 
-Musisz jechać? - jęknęłam - nie poradzą sobie bez ciebie?
-Jak zespół może grać bez wokalisty? [T.I.] damy radę, to tylko dwa tygodnie..
I na tym temat się skończył. Razem ze swoim chłopakiem mieszkałaś w małym mieszkaniu na przedmieściach Londynu. Kochałaś go i był dla ciebie najważniejszy. Ale odkąd zauważył go producent muzyczny ciągle wyjeżdżał i zostawiał cię samą. Miał dla ciebie coraz mniej czasu, bo poświęcał go na próby i pisanie nowych piosenek. Najgorsze było to, że dzwonił po umówionym czasie i oznajmiał, że coś się przedłużyło. Zawsze z utęsknieniem czekałaś na to, aż w końcu go zobaczysz i rzucisz mu się na szyję. Kiedy to wszystko się zaczynało, nie sądziłaś, że aż tak szybko sprawa nabierze obrotów. Ale Jake był szczęśliwy, więc i ty starałaś się cieszyć jego szczęściem. Kilka dni później jak zwykle odwiozłaś go na lotnisko, gdzie czekała już reszta jego zespołu. To ty wymyśliłaś im nazwę - One Way. Nadszedł czas pożegnania. Znowu. 
-Zadzwoń jak tylko dolecicie na miejsce, jasne? - powiedziałaś do swojego chłopaka i ostatni raz go pocałowałaś.
Później zniknął za drzwiami samolotu. Wróciłaś do pustego mieszkania, zrobiłaś sobie kubek gorącego kakao i usiadłaś na parapecie. Nie chciałaś płakać. Nie mogłaś się załamać. Ich kariera dopiero się rozkręcała. Najgorsze było jeszcze przed tobą. Kiedy wypiłaś już gorący napój postanowiłaś iść na spacer. Ot tak, po prostu. Dla zabicia czasu. Z rodzicami nie rozmawiałaś od jakichś 3 lat. Odkąd przestali się tobą interesować. Miałaś jedną przyjaciółkę - Claire. Ale ona była zbyt zajęta by w ogóle opuszczać studio tańca, w którym przygotowywała się do jakichś castingów. Postanowiłaś iść właśnie do niej. Bo tylko ona zawsze cię rozumiała i wspierała, gdy Jake był daleko. Po drodze zatrzymałaś się przy budce z hod-dogami. Nie przepadałaś za fast-foodami, ale tym razem mogłaś sobie na nie pozwolić. Już płaciłaś, gdy usłyszałaś czyjeś szybkie kroki i głosy.
-Ja pierwszy! Z drogi Styles! Mam pierwszeństwo! - krzyczał jakiś blondyn i wyprzedzał pozostałą czwórkę.
W końcu wszyscy znaleźli się obok ciebie a ty patrzyłaś na nich jak na idiotów. Niecodziennie widuje się takie sytuacje. 
-Chyba lepiej zejdę wam z drogi - powiedziałaś biorąc swojego hod-doga. 
-Czemu? Przecież nie gryziemy - odpowiedział ci chłopak w lokach, z zielonymi oczami.
-Pewności nigdy nie ma..
Już chciałaś się odwrócić i po prostu odejść, ale zatrzymał cię głos któregoś z nich. Dokładnie to tego blondyna. 
-Ej, my serio wyglądamy na idiotów? 
Nie byłaś pewna czy to pytanie skierowane było do ciebie, ale mimo to się odwróciłaś. Wszyscy patrzyli na ciebie, a blondyn już zajadał swoją bułkę z parówką. 
-Nie.. po prostu niecodziennie widzę pięciu chłopaków ścigających się do budki z hod-dogami. To wszystko. Nie znam was. Nie wiem kim jesteście.
-No nie gadaj.. poważnie? - spytał lokowaty zdziwiony i podszedł do ciebie - jestem Styles. Harry Styles.
-Em.. Sarah, miło mi - skłamałaś i podałaś mu rękę.
-Serio nas nie kojarzysz? - spytał chłopak z blond pasemkiem - to również niecodzienna sytuacja..
-Okay. Nie wnikam czemu niby miałabym was znać. W Londynie mieszka cała masa osób. Nie znam nawet połowy z nich. Nie rozumiem o co wam chodzi..
Nagle zrobiło się zupełnie ciemno, choć zegarek wskazywał dopiero 14:00. Zdziwiona spojrzałaś w niebo, z którego po chwili lunął zimny deszcz. Jęknęłaś pod nosem i nie zwracając uwagi na nieznajomych chłopaków, pobiegłaś w kierunku domu. Zaczynało grzmieć i na niebie pojawiały się błyskawice. Dopiero gdy dobiegłaś do swojego bloku, zauważyłaś, że piątka chłopaków jest tuż za tobą. 
-Ej! A wy co? - zwróciłaś się do nich.
-Wiesz.. nie chcemy się narzucać, ale mieszkamy dość daleko i.. - powiedział chłopak o krótkich włosach.
-Z drogi! - przerwał mu ten z pasemkiem - muszę ratować moje włosy!
Ominął cię i wbiegł do środka. Wywróciłaś tylko oczami i zaprosiłaś ich do siebie. Nie byłaś pewna czy dobrze robisz, ale burza rozhulała się na dobre. Zaparzyłaś herbatę i wszyscy usiedliście w salonie, a każdy z nich po kolei się przedstawił. Dobre kilka minut zajęło ci zapamiętanie ich imion. Najbardziej spodobało ci się to, które nosił chłopak z Irlandii.
-Możecie mi wytłumaczyć dlaczego tak się zdziwiliście, że was nie znam? - spytałam popijając herbatę. 
-Bo.. widzisz, jesteśmy dość sławni. Śpiewamy w zespole One Direction - odpowiedział Niall - wydaliśmy już dwie płyty i mamy sporo fanów.
-Ach.. nazwa obiła mi się o uszy, przyznaję. Ale do tej pory nic o was nie wiedziałam. 
-Dowiesz się teraz - powiedział Louis - a właściwie to mieszkasz tutaj sama?
-Nie.. mieszkam z chłopakiem. Ale aktualnie jest w Kanadzie. Wyjechał z zespołem na jakiś koncert czy coś.
-Uhm.. więc jesteś zajęta - powiedział Harry i udał smutnego.
-Tak, jestem - odpowiedziałaś i wystawiłaś mu język.
-Tak w ogóle to masz bardzo ładne imię Sarah - powiedział Niall z uśmiechem.
-Emm. co? Jaka Sarah? - zdziwiłaś się.
-No.. mówiłaś, że masz tak na imię.. - odpowiedział Liam.
-Ach.. wybaczcie. To dlatego, że nie wiedziałam kim jesteście. Mam na imię [T.I.].
-Też ładnie - powiedział blondyn.
Spędziłaś z nimi całe popołudnie i wieczór. Rozmawialiście, śmialiście się i wspominaliście dzieciństwo. Dowiedziałaś się o nich wielu ciekawych rzeczy. Kto by pomyślał, że jedno wyjście na głupi spacer sprawi, że poznasz nowych przyjaciół. Zauważyłaś, że Niall ciągle ci się przypatrywał, a gdy na niego patrzyłaś, natychmiast uciekał wzrokiem w bok. Od tamtego czasu widywałaś się z nimi niemal codziennie. Stali się częścią twojego życia. A zwłaszcza Niall. Do niego zbliżyłaś się najbardziej i z nim spędzałaś najwięcej czasu. Był słodki, miły, zabawny i opiekuńczy. Akurat byłaś z chłopakami w kręgielni, gdy zadzwonił twój telefon. Wyświetlił się numer Jake'a. 
-Jacob! - krzyknęłaś do słuchawki.
-Cześć [T.I] - usłyszałaś jego przygaszony głos. Już wiedziałaś co to oznacza.
-Nie.. proszę, tylko nie to - jęknęłaś - znów przedłużacie pobyt?
-Tym razem chodzi o coś innego.. - te słowa zbiły cię z tropu.
-Nie rozumiem. Jake o co chodzi? 
-My.. zostajemy tutaj. A dokładnie w USA. Podpisaliśmy kontrakt..
-Jak.. jak to zostajecie? Ale że na stałe? 
-Tak. Nie wracam do Londynu.. [T.I.] naprawdę strasznie cię przepraszam.. nie wiedziałem, że to tak wyjdzie.. nie jestem..
W tym momencie zakończyłaś połączenie. Telefon wypadł ci z ręki i trzasnął o podłogę. Niall od razu znalazł się obok ciebie i nie pozwolił ci upaść. Wspólnie posadzili cię przy stoliku.
-On.. nie wraca.. - mówiłaś czując łzy na policzkach - zostaje tam.. zostawił mnie.. on naprawdę to zrobił.. jak mógł?!
Teraz już płakałaś. Nie zwracałaś uwagi na ludzi wokół ciebie. Jake, twój Jake, twój skarb właśnie postanowił cię rzucić. I to dla kariery. Chłopaki odwieźli cię do mieszkania i siedzieli z tobą aż do nocy próbując poprawić ci humor. Trochę im się to udało, ale nadal nie mogłaś zrozumieć dlaczego to w ogóle się wydarzyło.
Minęły dwa miesiące. Jake nie pisał, nie dzwonił, nie dawał żadnego znaku życia. Za to Niall był przy tobie cały czas. Wspierał cie, pomagał, rozśmieszał i brał w różne miejsca. Zbliżyłaś się do niego. Naprawdę bardzo. Już nie był tylko przyjacielem. Był kimś o wiele więcej. To dzięki niemu zapomniałaś o Jacob'ie. Zakochałaś się. I doskonale o tym wiedziałaś. Pod koniec miesiąca, zaraz przed wakacjami Niall wyznał ci miłość. To był jeden z najszczęśliwszych dni twojego życia. A wasz pierwszy pocałunek został w twojej pamięci na zawsze. Było ci z nim dobrze. Wręcz idealnie. Jak w marzeniach. Reszta chłopaków została twoimi najlepszymi przyjaciółmi, których traktowałaś jak braci. Zaprzyjaźniłaś się również z Eleanor, Danielle i Perrie. Razem tworzyliście jedną, wielką, zgraną grupę. Byłaś szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. ♥

_________________________
Hejooł : ) Jest imagin numer 1 dedykowany dla ANONIMKA ♥
Dwa imaginy z Lou pojawią się jutro lub w niedzielę :) Obiecuję :)
Mam nadzieję, że wam się podoba. Czekam na komentarze! < 3
Wasza Alexiss .♥

czwartek, 6 grudnia 2012

Awww *.*

Tak sobie pomyślałam... skoro Alexiss to ja też ! :D
Alexiss ma racje, chłopaki na MSG przebili samych siebie.
A najlepsze jest to, że... po prostu byli sobą !
Wariowali, wygłupiali się. Po prostu jedno wielkie : Wooow !  Płakali *.* Mówili, że nie mogą uwierzyć, że są już tak wysoko.
Od XF do MSG ! Jestem z nich tak cholernie dumna !
A teraz coś smutnego. Dzisiaj byłam w Empiku ( w Kielcach Take Me Home jest numerem 1 ! ) i ogólnie oglądałam. Do półki z płytami podeszła dziewczyna. Wzięła Take Me Home, zrobiła sobie zdjęcie i odeszła, smutna.
Chciało mi się płakać. ;C To smutne, że jedni mają wszystko, drudzy nic.
Ale teraz trzeba się uśmiechnąć ! Bądźmy Dumne Ze Swoich Mężów !
Tak jak Alexiss, sądzę, że zostanie Directioner, i wstąpienie do 1D Family, to była jedna z moich najlepszych decyzji.

PS . Co do sprawy z Haylor: Harry potwierdził, że jest singlem. ;)

wtorek, 4 grudnia 2012

Heejeeczkaaa ♥

Cześć kochanee! : ) Tu Alexis! Otóż wróciłam ze szpitala po operacji i mam teraz trochę czasu. Z kim chcecie imagina? :) Może jakieś specjalne dedyki? Jestem do waszej dyspozycji! Piszcie w komentarzach o kim ma być ;) Czeekaaam < 3

A tak poza tematem: Madison Square Garden ♥ 
To było po prostu NIESAMOWITE! Nie mam innego słowa. Po prostu płakać mi się chce na samo wspomnienie. Dali z siebie wszystko. To był ich najwspanialszy koncert. Pokazali, że marzenia naprawdę się spełniają. Jestem z nich tak cholernie dumna, że nawet sobie tego nie wyobrażacie! W styczniu mija rok odkąd jestem Directionerką. I szczerze? To najlepsza rzecz, jaką zrobiłam w życiu - zostanie Directioner ♥ Nasza 1D Family jest po prostu najlepsza na świecie. Jeszcze nigdy nie kochałam żadnego zespołu tak bardzo. Dali mi naprawdę wiele. Dzięki nim wiele się nauczyłam i inaczej patrzę na świat. Wierzę, że marzenia się spełniają. Właśnie dzięki nim mam w sobie tą wiarę. Zawdzięczam im naprawdę wiele. Dla mnie na zawsze pozostaną wspaniałą piątką idiotów, którzy osiągnęli naprawdę bardzo dużo. Kocham ich i będę z nim do końca ♥

No, to czekam na wasze komentarze w sprawie z imaginami :D Do napisania! < 3



LOVE IT ♥

poniedziałek, 26 listopada 2012

Siedziałaś na murku i płakałaś. Twoje łzy spływały po Twoich policzkach i kapały na fotografie. Byłaś na niej Ty, i twój były chłopak. Właśnie, były. Zdradził Cię z jakąś lalunią poznaną w klubie. Nie rozumiałaś tego. Przecież cały czas mówił jak bardzo Cię kocha, że chce być z Tobą na zawsze.
Teraz wiesz, że to były tylko puste słowa.
Kochałaś go i nienawidziłaś jednocześnie. Dziwne uczucie. Jednak chciałaś, żeby był teraz przy Tobie, i pocieszał mówiąc: Wszystko będzie dobrze.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - powiedział męski głos, ale nie ten, który chciałaś usłyszeć.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś przystojnego bruneta, o niebieskich oczach.
- Puste słowa. - powiedziałaś ze smutkiem.
- Nie chcę być nachalny, ale mogę wiedzieć dlaczego płaczesz? - zapytał, siadając obok Ciebie.
- Przez... - nie wiedziałaś czy mu powiedzieć, przecież to był jakiś nieznajomy chłopak. Jednak coś Ci mówiło, że możesz mu ufać. - Chłopaka.
- Nie warto. - odpowiedział bez zastanowienia.
- Nie warto? Nie warto?! Kochałam go ! Nadal kocham ! - krzyknęłaś oburzona.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię urazić. Jak masz na imię? - zapytał.
-[T.I]. - odpowiedziałaś. - A ty ?
- Louis. Ale przyjaciele mówią na mnie Lou. Albo marchewka... - dodał po chwili. - Albo marcheweczka... Mów jak chcesz !
Zaczęłaś się śmiać. Chłopak był bardzo zabawny. Sprawiał, ż uśmiech sam pojawiał się na twarzy.
- Dziękuję.
- Za co? - zapytał, zdziwiony.
- Za to, że tu teraz ze mną siedzisz. Za to, że mnie rozśmieszasz. Za to, że jesteś. - zakończyłaś z teatralnym gestem, na co obydwoje wybuchnęliście śmiechem.
- To co? Piwo?
- Chętnie ! - powiedziałaś i zeskoczyłaś z murku, zostawiają na nim zdjęcie.
Kiedy doszliście do pubu obydwoje zamówiliście mocne drinki.
- Twoje zdrowie !
- Nie, Lou. Nasze ! - powiedziałaś troche za głośno i znowu wybuchnęliście śmiechem.
Gadaliście, piliście, gadaliście i śmialiście się. Czułaś, jakbyś znała go od zawsze. Łatwo wam się rozmawiało.
Po którymś trunku, nie wiedziałaś którym, było ich dużo, Louis spojrzał Ci w oczy. Bardzo głęboko. Zbliżał swoją twarz do swojej. Był coraz bliżej. Czułaś jego oddech.
Zbliżył się jescze bardziej i stało się. Pocałował Cię.
Byłaś już nieźle wstawiona. Nie. Byliście pijani w cztery dupy. Nie odsunęłaś go, tylko oddawałaś jego pocałunki. Stawały się one coraz bardziej namiętne. Wstaliście z krzeseł nie odrywając się od siebie i skierowaliście się w strone łazienek. Louis prowadził Cię do damskiej.
- Louis, do damska toaleta. - powiedziałaś w przerwach między pocałunkami.
- Wolisz w męskiej? Okay.
Weszliście do jednej z łazienek. Kierowaliście się w strone kabiny. Nagle z jednej wyszedł jakiś mężczyzna.
- Nie przeszkadzajcie sobie. - powiedział tylko i wyszedł.
Louis popchnął Cię na ściane, i naparł na Ciebie całym swoim ciałem, nadal całując. Wiedziałaś co się stanie. I chciałaś tego. Może dlatego, że Ci się spodobał. Może dlatego, że byłaś pijana. Zdjęłaś z niego koszule, i podziwiałaś jego umięśniony tors. Oderwałaś się od jego ust i zaczęłaś całować klatke piersiową.
- Sutki. - powiedział Louis.
Zjechałaś niżej i zaczęłaś ssać jego sutka, co jakiś czas delikatnie przygryzając. Podobało mu się to. Widziałaś to na jego twarzy.
- Wstań. - powiedział chłopak.
Jak kazał tak zrobiłaś. On zdjął z Ciebie bluzke, stanik, zaczął masować twoje piersi.
Po krótkim czasie staliście zupełnie nadzy.
- Gotowa? - zapytał chłopak.
- Zawsze. - szepnęłaś mu do ucha.
Wszedł w Ciebie. Najpierw delikatnie. Potem robił to coraz szybciej i szybciej. Podobało Ci się. Nagle Louis wyszedł z Ciebie, szybko się ubrał i wybiegł z łazienki. A ty stałaś tam naga, i nie wiedziałaś co robić. Ubrałaś się i poszłaś do domu.
                                       *dzień później*
Wstałaś i od razu zakręciło Ci się w głowie. Miałaś niezłego kaca. Ale pamiętałaś co się wczoraj stało. Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Postanowiłaś o tym zapomnieć.
Zrobiłaś sobie śniadanie i poszłaś z nim do swojego pokoju. Wzięłaś laptopa, włączyłaś go i weszłaś na TT. Widziałaś tam mase tweetów od wkurzonych fanek jakiegoś zespołu. Nie znałaś go, ale chciałaś dowiedzieć się o co chodzi. Weszłaś w jeden z linków i zaniemówiłaś. Były tam twoje zdjęcia. Twoje i Louis'a, który okazał się wokalistą boybandu One Direction. Jeden z nagłówków brzmiał : 'Louis Tomlinon, członek sławnego boybandu One Direction przyłapany na igraszkach w barze ! Czyżby zdradzał swoją dziewczynę, Eleanor? '
Wkurzyłaś się. Wszędzie były twoje zdjęcia. Z nim. Znienawidziłaś go w jedej chwili. Jak on mógł?! Miał dziewczyne ! I tak po prostu postanowił przelecieć naiwną laskę?!
Zjechałaś niżej i zobaczyłaś link do jego TT. Weszłaś i już chciałaś mu napisać co o nim sądzisz, kiedy zobaczyłaś jego ostatni tweet: Przepraszam...
Rozpłakałaś się. Nie wiedziałaś co robić. Jeśli mają twoje zdjęcia, niedługo będą wiedzieli kim jesteś.
__________________________________________________
Uf.. ! Pisałam to kilka dni, bo nigdy nie miałam czasu !
Ale już jest :) To mój pierwszy imagin tego typu, więc przepraszam, jeśli nie wyszedł. Jak wam się podoba ? :) Mam nadzieję, że nie jest aż taki zły. Bardzo się starałam ! xx Jeśli macie jakieś podpowiedzi co do takich imaginów, piszcie !
Wasza Dziwna xx

Poraażka !

Hahhahaha... to coś z Lou było totalną poorażką ! :D
Więc wymyślmy coś innego. ;) Mam pomysł.
Niech każda z Was napisze początek imagina, a ja go dokończę :P Co wy na to?

sobota, 24 listopada 2012

Część 2 !

                                                          *Louis*
 To ona. Nie mogłem uwierzyć. Po tak długim czasie znowu ją widzę. Powinienem być wściekły, ale ja się cieszę. Kochałem ją jak nikogo innego na świecie. Nadal kocham.
 Wszyscy mówili: zapomnij. Nie mogłem. A teraz ona...
- To mogę usiąść ? - zapytałem.
- Pewnie. - powiedziała niepewnie.
 Długo milczeliśmy. W końcu ona nie wytrzymała.
- Louis, ja przepraszam, wiem, że to moja wina. Ja... pomyliłam się.
- [T.I]...- chciałem zaprzeczyć. Chciałem powiedzieć, że to dla mnie nieważne, że cieszę się, że ją widzę, ale ona mi przerwała.
- Nie mów nic. Zrozumiem jeśli po prostu zapomniałeś. Jeśli teraz wysiądziesz, i już nigdy się nie spotkamy. Zrozumiem...
 Po jej policzku spłynęła jedna, jedyna łza. Chciałem ją otrzeć, ale ona mnie wyprzedziła.
- Nie płacz, proszę. - powiedziałem.
                                                       *[T.I]*
Nie krzyczał na mnie. Nawet się dosiadł. nie rozumiałam go. Ja na jego miejscu... sama nie wiem.
- Dlaczego to robisz ? - zapytałam.
- Co? - zapytał zdezorientowany.
- Dlaczego ze mną rozmawiasz ?
- Bo Cię... - nie dokończył.
 Nie wiedziałam co chciał powiedzieć, ale podejrzewam, że chciał wyznać mi miłość. I chyba tego się bałam.
 I chyba dlatego uciekłam. Nie wiem. Tak się po prostu stało. Teraz wiem, że to był błąd.
 Wróciłam.
- Cały czas uciekasz. Boisz się mnie ? - zapytał.
- Nie. Ja... działam impulsywnie. Przepraszam. -powiedziałam.
- Nie przepraszaj. - i mnie pocałował.
 Tak zaczęła się najlepsza część mojego życia. Znowu zaczęłam od początku. Mimo bólu na widok Harry'ego. Mimo kłótni. Mimo nieprzespanych nocy. Mimo wszystko, chciałam na zawsze być przy nim.
 _______________________________________________________________
 O lol. Nic się tu nie dzieje, ale to chyba dlatego, że nie mam weny. :( Nie wiem, czy się spodoba. Mi sie podoba sposób w jaki to napisałam, ale nie za bardzo temat, akcja. Jakaś jest, ale taka byle jaka. Przepraszam ! Nie chciałam tego zepsuć ;( Wybaczycie mi ? Obiecuję, że w 3 części coś się będzie działo. :D

piątek, 23 listopada 2012

Część 1 ! Robiłam to wolno, w skupieniu...

- Nie zdajesz !
- Serio ?  Nie wpadłabym na to. - odpowiedziałam obojętnie.
 To było pewne. Przecież wjechałam w jakiś samochód !
 Nagle ktoś zapukał do szyby. Spojrzałam tam. To był piękny blondyn z niebieskimi oczami.
Odsunęłam szybę i zapytałam:
- Tak ?
- Chciałem się tylko upewnić, czy nic wam nie jest. - powiedział pięknym głosem.
 Nie odpowiadałam, tylko patrzyłam się w jego oczy. Były takie hipnotajzing !
- Nie, wszystko ok. Ta panna uczy się jeździć. - odpowiedział mój kochany inspektor.
- Taa.. właśnie. Przepraszam. Nic Ci się nie stało ? - zapytałam.
- Mi nic, ale Lou ma chyba coś z głową, cały czas się śmieje. Chociaż... - Blondynek się zamyślił.- To chyba naturalne. No to nic, u nas wszystko okay.
-Jest was więcej ? - zapytałam z zaciekawieniem.
-Taak...  Pięcioro. - uśmiechnął się zadziornie.
 Nie moja liga. Za grzeczny. Tak wtedy pomyślałam.
 Nie wiedziałam, że to wszystko tak się potoczy, że nagle zemdleję. Że okaże się, że mam wstrząs mózgu.
 Że zapomnę kim jestem. Że nie będę nic wiedziała, nie będę nic pamiętała.
 A co najgorsze, że zakocham się w dwóch chłopakach na raz.
 Blondyn miał na imię Niall, ale to nie on stał się obiektem moich westchnień. To Louis. Powalił mnie swoim poczuciem humoru. Ale potem na horyzoncie pojawił się Harry, i wszystko się popsuło.
Pokłóciłam się z Louis'em, zakochałam w Harry'm.  Pomyślałam, że jeśli kochałabym Lou, to nie zakochałabym się w Harry'm. Ale to był błąd. Harry mnie zranił. Zdradził z jakąś Caroline.
 Wszystko zepsułam ! Przeze mnie wszyscy cierpią ! Louis i Harry się pokłócili, a byli to najlepsi przyjaciele, jak bracia. Straciłam z nimi kontakt. Z całym One Direction. Płakałam. Tak, bardzo płakałam. Jak dziecko. Ale nie chciałam wracać, to by za bardzo bolało mnie, i ich. Zrozumiałam, że kochałam Louis'a. I tylko Louis'a. Ale teraz i tak jest już za późno.
Minęło półtora roku. Siedzę w pociągu, jadę do Londynu, i o tym myślę. Dlaczego akurat teraz ? Dlaczego ? Łzy same płynęły mi z oczu.
Nagle ktoś dotknął mojego ramienia.
- Mogę usiąść? Nie ma już miejsc, a chętnie bym posiedział. - powiedział męski głos.
 Odwróciłam się.
- Louis ? - szepnęłam.
 Cofnął się.
- [T.I] ?
- O mój Boże. - powiedziałam.
_________________________________________________
KONIEC !  Tak inaczej jest . Jak wam się podoba ? Mam nadzieję, że tego nie zwaliłam. :)
Piszcie w komentarzach. Oczywiście będzie 2 część <3 Love ... <3

Robiłam to wolno, w skupieniu...

Dzisiaj miałam zdawać na prawo jazdy. Bałam się jak cholera. Jestem tak złym kierowcą, że bałam się, że kogoś potrącę. Właśnie... moje przeczucia się sprawdziły.
- Jak jedziesz?! Kto Ci dał prawo jazdy?! - krzyczał instruktor.
- Ja nie mam prawa jazdy ! - wrzeszczałam.
Nie mogłam zapanować nad samochodem. I uderzyłam w jakiś samochód.
Mi nic się nie stało, ale nie wiedziałam co z osobami w drugim samochodzie.
______________________________________
Hahaaha... Marta podsunęła mi taki pomysł. Taki tytuł, bo ona tak napisała, dziwnie to brzmi xd wiem. Zboczuszki ! 
To jest tak jakby zwiastun,bo na mobiilnym jestem, ale zaraz dodam całą pierwszą część :D Kocham Was ! :*

niedziela, 11 listopada 2012

Strona na facebook'u.

Hej <3 Założyłam sobie stronę na fb, wiem , genialne.
 Zapraszajcie mnie ! <3
http://www.facebook.com/dziwna.ja.5

sobota, 10 listopada 2012

Z Louis'em.

- Louuuuuuu ! - krzyknęłaś z kuchni.
- Tak, kochanie?
- Rusz swój seksowny tyłek, i przyjdź do mnie !
Louis śmiejąc się przyszedł do Ciebie, objął od tyłu, pocałował w szyję i powiedział:
- Twoja prośba jest dla mnie rozkazem.
- To nie była prośba. To BYŁ rozkaz .
- Co chciałaś? - zapytał między pocałunkami.
- Chciałam zapytać kiedy twoja siostra się wyprowadzi.
Louis oderwał się od Ciebie. Ten temat, to powód waszych kłótni, coraz częstszych.
- Skarbie, mówiłem Ci, nie ma gdzie mieszkać. Jak coś znajdzie to się przeniesie.
- Oh... w takim razie ja się stąd wynoszę. - powiedziałaś, wstałaś i skierowałaś się do drzwi.
Louis złapał Cię za rękę.
- Co? - zapytał.
- Wyprowadzam się. - powiedziałaś.
- Gdzie?
- Do Kate.
- Dlaczego?
- Nie zauważyłeś jak ona mnie traktuje?! Jak szmate, albo gorzej. Na każdym kroku stara się udowodnić, że jestem do niczego. Nie zamierzam dłużej tego znosić. - powiedziałaś i wyrwałaś mu się.
Poszłaś do waszej sypialni, spakowałaś się i wyszłaś. Nie zatrzymywał Cię.
                                         * 2 tygodnie później *
- Katee ! - krzyczał Ken .
- Tak? - momentalnie pojawiła się przy nim.
- Hahhaha.... jesteście jebnięci. - powiedziałaś.
Byłaś już nieźle wstawiona. Inaczej, byłaś masakrycznie pijana.
- Hej, piękna. - usłyszałaś głos za sobą.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś bardzo przystojnego chłopaka.
- No cześć, przystojniaku. Gdzie ty byłeś, że Cię nie widziałam? - zapytałaś.
- Tam i tu. Jak masz na imię?
- Oł... jaki flircik. - roześmiałaś się. - [T.I.] .
- Ładnie, ja jestem Mat. - powiedział i uśmiechnął się.
' Ładny uśmiech ' pomyślałaś.
- Miło mi. Może wyjdziemy na dwór? Duszno tu.
- Okay.
 Kiedy byliście na dworze, wyjęłaś papierosy, wzięłaś jednego i zapaliłaś.
- Ładne dziewczyny nie palą. - powiedział Mat.
- Ładne dziewczyny nie palą bez powodu. - odpowiedziałaś, zanim ugryzłaś się w język.
- A ty masz powód ?
- Mam. Wyprowadziłam się od chłopaka. I jest mi smutno. I w ogóle jest do dupy ! - krzyknęłaś.
- A może ja Cię pocieszę ? - zapytał chłopak i chwile potem juz Cię całował.
 Nie protestowałaś. Może dlatego, że był ładny, może dlatego, że cierpiałaś, może dlatego, że byłaś pijana.
Nie wiedziałaś, ale po prostu oddawałaś pocałunki.
Nagle usłyszałaś krzyk. Jakby ktoś nie chciał krzyczeć, ale to zrobił.
 Oderwałaś się od chłopaka i popatrzyłaś w tamtą stronę. To co zobaczyłaś było straszne.
 Nieogarnięty Louis, który płakał. Nie mogłaś sobie tego wybaczyć. Zdradziłaś go na jego oczach!
 - Louis, to nie tak. - zaczęłaś.
 - Nie. Przestań. Ja ... idę. Pa. Nie, żegnaj. - powiedział szeptem i wyszedł.
 Nie biegłaś za nim. Wiedziałaś, że to nie miało sensu. On i tak by nie ustąpił. Taki był.
 Nienawidziłaś sama siebie. Wiedziałaś, że nic Cię nie usprawiedliwia. Zdradziłaś go i tyle !
 Od tamtej imprezy minęło 8 miesięcy. Louis nie dzwonił, nie pisał. Nie mieliście kontaktu.
 Wiedziałaś, że zrobił kariere, że jest w zespole. A co najgorsze, wiedziałaś, że ma dziewczynę.
 On już o Tobie zapomniał, a Ty nadal go kochałaś.
 I chociaż Louis zawsze mówi, że Eleanor jet dla niego bardzo ważna, Ty mu nie wierzyłaś.
 A kiedy na TT napisał : Impreza, Ty... Dlaczego nie mogę zapomnieć ? Proszę... odezwij się.
 Nic nie zrobiłaś. Teraz wiesz, że to był błąd....
__________________________________________________
 No i jeest ! Jak wam się podoba ? Wgl to połowa była napisana od jakiegos miesiąca, ale teraz mam czas, żeby dokończyć. Czekam na komentarze <3
 No więc jestem. Jak już pisałam, nie mam dostępu do Internetu, tylko u taty, gdzie teraz jestem. Chciałam was poinformować, że założyłam nowego bloga, ale nie o 1D, tylko o ... sobie. Jesli chcecie to wejdźcie i komentujcie ! http://omoimzyciuinietylko.blogspot.com/
 Jeszcze jedno. Jakoś w tygodniu kupuję sobie tableta, więc Internet to tylko formalność, więc notki z mojej strony będą pojawiały się częściej <3 Cieszycie się ? ;)
                                                                                                           Wasza Dziwna :)

środa, 31 października 2012

Liam ♥

Leżałaś w szpitalu. Od dziecka miałaś problemy zdrowotne. Tym razem męczył cię kaszel. Czasami nie mogłaś nawet złapać oddechu. Rodzice potwornie się martwili i ciągle zapisywali cię do coraz to innych lekarzy. Miałaś już tego powoli dość, ale co miałaś zrobić? Robili to dla twojego dobra. Dobrze, że przynajmniej miałaś laptopa z przenośnym internetem. Bo inaczej zanudziłabyś się na śmierć. Na początku dnia jak zawsze sprawdzałaś Twittera i pisałaś z Directionerkami z całego świata. Wiedziałaś, że wasz fandom był najlepszy na świecie. Tak naprawdę tylko w internecie mogłaś być sobą. I nie musiałaś się bać, że ktoś cię wyśmieje. Dziewczyny, których nie znałaś potrafiły poprawić ci humor, jak nikt inny. Byłaś fanką One Direction od roku. Poznałaś ich przez swoją przyjaciółkę, która musiała wyjechać na Florydę. Nie spotkałyście się od tamtego czasu i cholernie za nią tęskniłaś. Codziennie od roku, zaraz po zalogowaniu, wchodziłaś na profil Liam'a i wysyłałaś do niego jedną, jedyną wiadomość. Nie chciałaś spamować. I tak pewnie nigdy nie odczytałby tych kilku słów. Mimo to byłaś wytrwała. Wystukałaś na klawiaturze słowa: "I znów jestem w szpitalu. Może byś mnie tak odwiedził? Wiem, że tego nie zrobisz. Miłego dnia! Kocham cię moja inspiracjo!". Kliknęłaś "Tweet" i wylogowałaś się. Położyłaś głowę na niewygodnej poduszce i zatopiłaś się w marzeniach. Wiele razy wyobrażałaś sobie jak wyglądałoby twoje życie gdybyś znała 1D. Gdybyś spędziła z nimi choć jedną, malutką chwilę. Wiedziałaś, że to i tak niemożliwe. Razem z innymi fankami przeżywałaś zerwanie Liam'a i Danielle. Zawsze bardzo im kibicowałaś. Chciałaś by twój idol był szczęśliwy. A z nią na takiego wyglądał. Nigdy nikogo nie hejtowałaś. Uważałaś, że nikt nie zasługiwał na to, by go poniżano i obrażano. Każdy przecież był tylko człowiekiem i mógł popełniać błędy. Nikt nie jest idealny. Nawet gwiazdy. Podeszłaś do parapetu w swojej sali na 6 piętrze i spojrzałaś w niebo. Było bezchmurne. Świeciło słońce. Nic dziwnego, w końcu był środek lipca. Tego dnia One Direction mieli grać koncert niedaleko. I tak byś na niego nie poszła. Nigdy nie miałaś zbyt sporo pieniędzy. Starałaś się jak najwięcej poświęcać rodzicom, którzy zrobili dla ciebie bardzo wiele. Na sali leżałaś z dziewczyną, która miała 20 lat. Miała te same problemy co ty. Rozumiałyście się doskonale i świetnie wam się rozmawiało. Ona również była Directionerką. I ubóstwiała Harry'ego. Gdyby nie ona, nie wytrzymałabyś długo w tych czterech ścianach. Podawali ci coraz to nowsze lekarstwa i robili sporo badań. Miałaś dość tego wszystkiego. Jednego dnia położyłaś się na niewygodnym, szpitalnym łóżku, wtuliłaś głowę w poduszkę i dałaś upust łzom. Każdy miał prawo płakać. Musiałaś po prostu wyładować emocje. Tęskniłaś za domem, przyjaciółmi, rodziną. A nawet za szkołą. W takich miejscach jak szpital, doceniłaś wszystko, co miałaś. Dom z palącym się drewnem w kominku, ciepłym kocem i  kubkiem gorącej herbaty. Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi. Mary (koleżanka z sali) była akurat na badaniach. Myśląc, że to pielęgniarka lub lekarz, nawet nie podniosłaś głowy. Chciałaś, żeby od razu sobie poszli i nie zawracali ci głowy nowymi wynikami. Ale to nie było żadne z nich. Drzwi lekko się uchyliły i ktoś niepewnym krokiem się do ciebie zbliżał.
-Emm.. ty jesteś [t.i.] ? - usłyszałaś znajomy głos.
Głos. Ten głos. Ten, który słyszałaś w wielu piosenkach. Ten, który ciągle brzmiał w twojej głowie. Ten, który tak uwielbiałaś. Odezwał się tuż obok ciebie. Myślałaś, że śnisz. Myślałaś, że to tylko piękny sen, który zaraz miał się skończyć. Ale głos był prawdziwy. Tak samo jak chłopak, do którego należał. Niepewnie odwróciłaś się w jego kierunku. On naprawdę tam był! Liam Payne stał przed twoim łóżkiem!
-T..tak - odpowiedziałaś drżącym głosem i otarłaś oczy - ale.. przecież.. jak..? 
-Przecież pisałaś, żebym cię odwiedził - odpowiedział z uśmiechem i usiadł na skraju łóżka - więc jestem.
-Żartujesz sobie ze mnie, tak? To sen, prawda? Zaraz się obudzę i cię tu nie będzie?
-To żaden sen - wywrócił oczami - już nie można odwiedzić fanki w szpitalu? Zwłaszcza jak tego potrzebuje?
-Zaraz. Chwila. Moment. Więc to nie sen, tak? Ty jesteś prawdziwy i siedzisz jak gdyby nigdy nic na moim łóżku, tak? I ja mam w to uwierzyć?
-Chyba nie masz wyjścia - zaśmiał się odsłaniając rząd swych białych zębów.
Ty również się zaśmiałaś. Liam tam był. Twój prawdziwy, idealny Liam. Idol, którego kochałaś tak mocno, jak nikogo innego. Co prawda znałaś go tylko z gazet i wywiadów. Ale gdy po raz pierwszy się spotkaliście, twoje serce zaczęło bić jak szalone. Nie chciałaś dać niczego po sobie poznać. Starałaś się zachowywać normalnie. Żeby nie pomyślał, że zwariowałaś czy coś w tym stylu. Zaczęliście rozmawiać. On opowiedział ci o sobie, a ty otworzyłaś się przed nim i powiedziałaś wszystko, co leżało ci na sercu. Słuchał cię i ani razu ci nie przerwał. Chłonął każde twoje słowo. Nie czułaś nawet upływu czasu.
-Chciałabyś pójść na nasz koncert i poznać resztę tych matołów, z którymi śpiewam? - spytał nagle.
-To jedno z moich największych marzeń. Ale niestety nie do spełnienia. Jak widzisz jestem w szpitalu.
-To nie problem. Poczekaj chwilę.
Uśmiechnął się i wybiegł z sali, zostawiając cię kompletnie zdezorientowaną. Wrócił po chwili prowadząc za sobą lekarza.
-Dobrze się pani czuje i na pewno wszystko jest w porządku? - spytał mężczyzna i przyjrzał ci się dokładnie.
-Tak. Wszystko w jak najlepszym porządku - odpowiedziałaś nadal nie wiedząc o co chodzi.
-Eh, dobrze. W takim razie niech idzie - zwrócił się do Liam'a - ale musi wrócić jak najszybciej, zrozumiano? Mimo wszystko jest naszą pacjentką i to my ponosimy za nią odpowiedzialność.
-Wszystko rozumiem - odpowiedział chłopak - i bardzo panu dziękuję.
-Mam nadzieję, że nie ma za co.
Gdy wyszedł spojrzałam na Liam'a zdziwiona i zdezorientowana. O czym oni do cholery mówili?
-Na co czekasz? Ubieraj się. No, chyba że mam cię wziąć w piżamie.
-Zaraz, zaraz, chwila. O czym ty do mnie mówisz Liam? Po co mam się ubierać?
-Zabieram cię na nasz koncert - wywrócił oczami - mamy mało czasu więc zacznij się ubierać.
-Ale.. że.. co? 
-[t.i] ubieraj się. Już. A może mam ci pomóc?
-Czy ty już do reszty zwariowałeś? Mam iść na wasz koncert? Ale ja nawet nie mam biletu!
-To nie problem. Rozmawiałem z chłopakami i Paul'em. Wszystko załatwione. No ubieraj się wreszcie.
Wstałaś z łóżka i rzuciłaś mu się na szyję. To był taki impuls. Sama do końca nie wiedziałaś, co się z tobą dzieje. Zaraz miało spełnić się twoje największe marzenie. Każdy chyba by zwariował. Szybko przebrałaś się w czyste rzeczy, upięłaś włosy i zrobiłaś makijaż. Dziękowałaś sobie w duchu, że jednak wzięłaś kosmetyczkę z tuszem i innymi duperelami. Kiedy byłaś już gotowa, zarzuciłaś na siebie kurtkę i razem z Liam'em wyszliście ze szpitala. Od razu dopadły was fanki, ale jakoś zdołaliście dojść do zaparkowanego niedaleko samochodu. Na miejsce dojechaliście bardzo szybko. Liam cały czas trzymał cię za rękę, a ty nie chciałaś jej puścić. Weszliście tylnym wejściem, prosto za kulisy. Wszyscy tam byli. Paul, Harry, Louis, Niall i Zayn. Była też Perrie i Eleanor. Zaniemówiłaś. Kompletnie nie wiedziałaś, jak się zachować. Wszyscy spojrzeli w waszym kierunku i szeroko się uśmiechnęli. Liam pchnął cię do przodu i postawiłaś niepewnie kilka kroków. Jeszcze chwila, a byś zemdlała. Gdyby nie to, że chłopak cię podtrzymywał, to pewnie upadłabyś na podłogę. Wszyscy się z tobą przywitali i przedstawili. Wszystkie złe emocje i strach wyparowały. Zaczęliście rozmawiać, żartować i się przekomarzać. Już po chwili rozmawiałaś z nimi, jak ze starymi przyjaciółmi. Koncert się rozpoczął. Ochroniarze zaprowadzili cię na miejsce pod samą sceną. Nadal nie mogłaś uwierzyć w to, co się wokół ciebie działo. Przez wszystkie piosenki Liam patrzył prosto na ciebie. A na "What makes you beautiful" wskazał na ciebie palcem. Oszalałaś z radości. Dałaś porwać się emocjom. Tańczyłaś, śpiewałaś i piszczałaś na całe gardło. Kiedy wszystko dobiegło końca, nie chciałaś wracać do tego przygnębiającego miejsca, jakim był szpital. Ale dobrze wiedziałaś, że to nieuniknione. Poszłaś za kulisy, pogratulowałaś świetnego występu i podziękowałaś za wszystko. Nie chciałaś się z nimi żegnać, ale musiałaś. Liam wyprowadził cię na zewnątrz i zawiózł z powrotem do szpitala. Przebrałaś się w piżamę i zajęłaś swoje miejsce na łóżku. Mary już spała. Byłaś tak zmęczona, że od razu zamknęłaś oczy. Liam ucałował cię w czoło, szepnął "Dobranoc" i wyszedł. Zasnęłaś z uśmiechem na ustach.
Od tamtego momentu minął rok. Chłopaki odwiedzali cię prawie codziennie, w miarę możliwości. W końcu wyszłaś ze szpitala i czułaś się o wiele lepiej. Wszystko dobrze się układało. Zrozumiałaś, że kochasz Liam'a. Od początku to wiedziałaś, ale teraz to uczucie było prawdziwe. I on też cię kochał. Do dzisiaj wspominasz moment, w którym po raz pierwszy powiedział "kocham cię". To była najpiękniejsza chwila twojego życia. Byliście ze sobą szczęśliwi i mimo drobnych kłótni i nieporozumień wiedzieliście, że znaczycie dla siebie bardzo wiele. Życie naprawdę potrafi zaskakiwać. I to w bardzo miły sposób.

_______________________________
Hej, tu Alexiss :D W KOŃCU WYSZŁAM ZE SZPITALA! :D
No, przynajmniej na chwilę ;) Imagin z tej okazji. Miał być Liam - więc jest Liam :D
Mam nadzieję, że wam się podoba :3
Czekam na komentarze! < 3

niedziela, 21 października 2012

Wywiad z Zayn'em !!

http://muzyka.onet.pl/publikacje/dla-fanow-jestesmy-jak-spider-man,1,5280714,wiadomosc.html
Tu macie link do wywiadu z Zayn'em dla Onetu :D
What Made You Beautifull :D

piątek, 19 października 2012


Płakałam w jego ramionach.No zajebiście. Przez trzy lata próbowałam od niego uciec. A teraz? Teraz wypłakuję się w jego ramionach. Super.
 Poczułam, ze ruszamy.
- Chłopaki, gdzie my jedziemy? - zapytałam odrywając się od Zayn'a.
- Do nas. W takim stanie chyba nigdzie nie pójdziesz. I chyba musisz pogadać z Malikiem. - powiedział Liam.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale ! W końcu sobie to wszystko wyjaśnicie. - przerwał mi Harry.
- A wasz menager ? - zapytałam.
- On o niczym nie wiem. I niech tak zostanie. Na razie. - powiedział Niall.
- A potem?On mnie chyba nie lubi
- No... nie ! tzn, tak, on i tak się pewnie dowie, więc nie ma co tego ukrywać. Pogadacie sobie. Ustalicie co i jak. Nie wiadomo co z tego wyjdzie. A teraz jesteśmy na miejscu. Paula nie ma, więc wy idziecie do pokoju Zayn'a, a my do salonu. - powiedział Louis.
 Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do ogromnego domu. Malik złapał mnie za rękę i zaprowadził do jednego z pokoju na górze.
 Ściany były niebieskie, duże okno, z wielkim parapetem i balkonem. Duże dwuosobowe łóżko, półka na książki, biurko, a na nim laptop. Dwie pary drzwi. Zapewne do łazienki i garderoby. 
- Siadaj. - powiedział chłopak siadając na łóżku i klepiąc miejsce naprzeciwko siebie.
Usiadłam.
- Słuchaj. Przez te trzy lata cały czas myślałem o Tobie. Szukałem. Starałem się. Na marne. Tamtego dnia, kiedy na siebie wpadliśmy uświadomiłem sobie, jak bardzo mi Cię brakowało.  Naszych rozmów, żartów.
Brakowało mi twoich ust. Paulina, kocham Cię.
- Zayn, ja... przez rok w Polce próbowałam Cię odnaleźć. Ale wszystkie twoje konta były dla mnie zablokowane. Potem przeprowadziłam się tutaj. Poznałam Rose i Josh'a . Zaprzyjaźniłam się z nią, a w nim zakochałam. Zapomniałam, prawie. Przez dwa lata z nim byłam. Ale moje uczucia do niego się wypaliły. Chciałam z nim zerwać, ale się bała. Kiedy on to zrobił, cieszyłam się, ale byłam też wkurzona. Zrobił to jak ostatni egoista zapatrzony w siebie. Potem to spotkanie z Tobą, ta wasza akcja. To sprawiło, że wszystko sobie przypomniałam. Ale ja nie wiem czy Cię kocham Zayn. Coś mnie do Ciebie ciągnie, ale nie wiem czy to miłość.
 Zayn posmutniał. Ja też. Coś w nim jest, we mnie, co się przyciąga, ale czy to miłość ?
- Czyli mnie nie kochasz?
- To nie tak. Coś do Ciebie czuję, ale nie wiem czy to miłość.Jesteśmy jak dwa magnesy. Ciągnie nas do siebie. A teraz pytanie:czy to miłość czy ciekawość ?
- Co czułaś kiedy Cię pocałowałem? Trzy lata temu? - zapytał  zupełnie z innej beczki. 
- Cóż... najpierw chciałam Cię odepchnąć, bo uważałam Cię za przyjaciela. Potem mi się spodobało. Czułam motylki w brzuchu, chciałam więcej. Potem czułam silne ręce na talii, a potem już tylko chodnik. Zimny.
- Widzisz? Motylki, to znak. -powiedział.
W jego oczach widziałam nadzieję. Może ma racje ? Może powinniśmy dać szanse temu związkowi?
Pochyliłam się nad nim i dałam buziaka w usta.
- Czy to znaczy, że...
- Tak. - przerwałam mu.
Teraz to Zayn mnie pocałował,czule delikatnie,

Potem zeszliśmy do chłopaków trzymając się za ręce. Kiedy nas zobaczyli zaczęli bić brawo.
Ja i Malik zaczęliśmy się śmiać. Ale po chwili zamarliśmy. D salonu wszedł Paul...
------------------------------------------------------
Ta... no więc jest część 5 !Dedykuję ją Oli, z mojej klasy, Directionerce, która mnie o to prosiła xD <3
 Tu jest happy end, w pewnym sensie. Ale koniec będzie smutny.  Powiem wam tylko,że nie przez Paula.
Kilka słów: nowy zespół, zdrada, trasa, próba, koncert.
A teraz wymyślajcie :D
Aaa.. i jeszcze jedno. Teraz jestem u taty. W domu nie mam netu, więc notki z mojej strony będą rzadko :(
Kocham Waas !<3

środa, 17 października 2012

Nialler ♥

Ciemność. Bezkresna ciemność. Tylko to widziałaś przez kilka ostatnich lat. Miałaś wypadek, podczas którego straciłaś wzrok. Nieświadoma niczego jechałaś razem ze znajomymi nad morze. Miało być wspaniale! Słońce, plaża, piasek, ciepła woda i wspaniała pogoda. Nie przewidzieliście tylko tego, że po drodze będziecie mieć wypadek. Rozpętała się prawdziwa burza z piorunami. Przez ścianę deszczu nie było widać kompletnie nic. Na drogę, tuż przed waszym samochodem zwaliło się drzewo. Jeden z twoich przyjaciół - Mike - nie zdążył wyhamować. Wpadliście w poślizg i spadliście z urwiska. Tamte obrazy do tej pory do ciebie powracały. Zazwyczaj w koszmarach. Lekarze nic nie mogli na to poradzić. Starali się jak tylko mogli, żeby utrzymać was przy życiu. Nie udało się. Tylko ty przeżyłaś. Ale zapłaciłaś za to wysoką cenę. Straciłaś nie tylko wzrok, ale również najlepszych przyjaciół. Przez długi czas musiałaś dochodzić do siebie. Przez pierwszy rok dręczył cię niewyobrażalny ból. Nie umiałaś poradzić sobie z tym, że już nigdy mogłaś nie zobaczyć wschodu czy zachodu słońca, chmur na niebie i twarzy swoich rodziców. Poruszałaś się tylko za pomocą białej laski. I nadal nie mogłaś uwierzyć w to, że spotkało cię coś takiego. Zwykłą, prostą szesnastolatkę, która nie wymagała od życia zbyt wiele. To było 3 lata temu. Rodzice się starali. Zapisywali cie do różnych lekarzy, klinik, robili badania. Jednak do tej pory nie dostali żadnej odpowiedzi. Straciłaś już nadzieję na to, że jeszcze kiedykolwiek będziesz mogła otworzyć oczy i zobaczyć coś więcej, niż tylko ciemność. Odzyskanie wzroku należało do twoich niespełnionych marzeń. Jednego dnia wybrałaś się na spacer po Londynie. Nieświadoma zupełnie niczego spacerowałaś po parku. Nagle ktoś na ciebie wpadł i z bólem upadłaś na ścieżkę. 
-O mój Boże, przepraszam! - usłyszałaś dziwnie znajomy męski głos. 
Chłopak pomógł ci wstać. Jak bardzo żałowałaś, że nie mogłaś zobaczyć jego twarzy.
-Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - dopytywał się dalej swoim melodyjnym głosem.
-Nic mi nie jest - odpowiedziałaś twardo i wyrwałaś mu się.
Nienawidziłaś litości i współczucia. To oznaczało słabość. 
-Przepraszam, naprawdę nie chciałem..
-Przecież powiedziałam, że nic się nie stało - odparłaś już nieco spokojniej. 
Zdałaś sobie sprawę z tego, że nie masz w ręku laski. Pięknie. Po prostu pięknie. Zanim zdążyłaś się odwrócić, poczułaś jak chłopak wciska ci ją w dłoń.
-Eh, a może dałabyś się wyciągnąć na kawę? Tak w ramach przeprosin.
I właśnie wtedy rozpoznałaś jego głos. Jak mogłaś wcześniej na to nie wpaść? Miałaś ochotę walnąć się pięścią w czoło. To musiał być on.
-Skądś znam twój głos - powiedziałaś niepewnie.
-Jestem Niall z One Direction - odpowiedział chłopak pogodnie.
Nie pomyliłaś się. Ale czemu nagle miało spotykać cię szczęście? Zapraszał cię na kawę tylko i wyłącznie dlatego, że zrobiło mu się ciebie żal. Zacisnęłaś pięści.
-Zapraszasz na kawę ślepą kalekę? To ci zepsuje image - powiedziałaś ostro.
-Co.. o czym ty mówisz? To wcale nie tak!
-Jasne. Wybacz, ale się spieszę.
-Hej, posłuchaj mnie - zatrzymał cie i złapał za ramiona - nie uważam cię za żadną ślepą kalekę jasne?  Nie znam cię, ale myślę, że jesteś wspaniałą dziewczyną.
-Daj spokój. I puść mnie. 
Chłopak posłusznie się cofnął, a ty czym prędzej wróciłaś do domu. Nie chciałaś by ktokolwiek widział, że znów płaczesz. Zamknęłaś się w swoim pokoju.
Minęły dwa tygodnie. I właśnie tego dnia twoi rodzice dostali odpowiedź z jednej z klinik w Irlandii. Mieli dawce. Mogłaś znów widzieć. Odżyła w tobie nadzieja. Tego samego dnia spakowaliście się i wsiedliście w pierwszy samolot. Bałaś się. Naprawdę bardzo się bałaś. Przecież mogły być jakieś komplikacje. Ale marzenie odzyskania wzroku było silniejsze niż cokolwiek innego. Byłaś przygotowywana do zabiegu. I przez cały czas miałaś dziwne wrażenie, że ktoś jest przy tobie. Że ktoś nad tobą czuwa. Choć może były to tylko twoje urojenia. 
Wszystko było gotowe. Ostatni raz ścisnęłaś ręce rodziców i zniknęłaś za drzwiami sali operacyjnej. Zasnęłaś. Wszystko trwało naprawdę bardzo długo. Obudziłaś się dopiero następnego dnia. Leżałaś w łóżku, a na oczach miałaś bandaż. Czyżby się.. udało? Przyszedł do ciebie lekarz, zadał parę pytań i wypowiedział słowa, na które czekałaś 3 lata. "Operacja się udała. Możesz znów widzieć". Ze szczęścia chciało ci się płakać. Bandaż zdjęli ci dopiero po dwóch dniach. Pierwsze, co zobaczyłaś to oślepiające światło i niewyraźne, rozmazane kształty. Twój wzrok do wszystkiego musiał się przyzwyczaić. I w końcu, w jednej chwili rozpoznałaś twarz matki. Mogłaś ją widzieć. Naprawdę znów mogłaś ją zobaczyć. Ją, ojca i lekarza, dzięki któremu wszystko się udało. Miałaś ochotę skakać ze szczęścia. Ale było coś jeszcze.
-Kochanie.. ktoś chciałby się z tobą zobaczyć. Gdyby nie on, nic by nam się nie udało. To dzięki niemu widzisz - powiedziała mama spokojnie.
-Co? Kto? Jak? O czym ty mówisz?
-Sama zobaczysz.
Po tych słowach opuściła szpitalną salę. A w drzwiach pojawił się ON. Naprawdę ON. Zdziwiłaś się jeszcze bardziej. O co tu chodziło? Niall nieśmiało podszedł do łóżka i usiadł na krześle.
-Cz..cześć - wykrztusił i lekko się uśmiechnął - jak się czujesz?
-O co tu chodzi? - spytałaś ignorując jego pytanie.
Opowiedział ci o wszystkim. Po waszym spotkaniu nie mógł przestać o tobie myśleć. Skontaktował się z twoimi rodzicami. Zadzwonił do kliniki, popytał, poszperał i się udało. To dzięki niemu lekarze mogli przywrócić ci wzrok.
-Ale.. dlaczego? - spytałaś i spojrzałaś na niego oczami pełnymi łez.
-Chciałem ci pomóc. Wiedziałem, że to twoje marzenie.  I nie chciałem, żebyś myślała, że uważam cię za ślepą kalekę.
-Ja.. dziękuję. Naprawdę bardzo ci dziękuję. Jeszcze nikt.. nigdy.. nie zrobił dla mnie czegoś takiego.. przecież ja na to nie zasługuję!
-Zasługujesz. Każdy zasługuje na drugą szansę. A tak poza tym, masz śliczne oczy.
-Och, dziękuję - uśmiechnęłaś się - a jakiego są koloru?
-Przepiękny odcień błękitu. A czy w końcu mogę się dowiedzieć jak masz na imię?
-Natalie.
-Piękne oczy, piękne imię.
Zaśmiałaś się. Po raz pierwszy od trzech lat szczerze się zaśmiałaś. Miałaś ochotę uśmiechać się przez cały czas i nie przestawać. Życie w końcu mogło być piękne! 
Minął rok. Niall stał się twoim najlepszym przyjacielem, ale w końcu zrozumieliście, co tak naprawdę do siebie czujecie. Dwa słowa, a mogą zmienić tak wiele. Zaczęliście się spotykać. Kochałaś go jak nikogo innego. Był dla ciebie najważniejszy. I wiedziałaś, że zawsze możesz na niego liczyć. To dzięki niemu twoje życie znów nabrało kolorów. Ciepłych, letnich kolorów. I tak miało już pozostać ♥

________________________________
Napisałam, bo mnie coś naszło na imagina xD Tak wiem, czasami mam dziwne odruchy ;d
Mam nadzieję, że się podoba <3 Czekam na komentarze z opiniami! 
Następny za niedługo < 3




niedziela, 14 października 2012

Imagin z Zayn'em. Cz.4 !

- Paula, co Ci jest? Od dwóch dni jesteś jakaś dziwna...
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Rose.
- Ja? Niee... po prostu się zamyśliłam. - powiedziałam szybko.
- Taa... takie kity wciskaj Mary, nie mnie. Co się dzieję? - powiedziała zatroskana.
- Eh... no dobra, powiem Ci. Ale nikomu nie mów. A zwłaszcza Josh'owi.
- Okaay.
- Pamiętasz, jak opowiadałam Ci o tym, co mi się przytrafiło? To z Zayn'em? Twitter, koncert, pocałunek, ochrona i w ogóle? To... dwa dni temu, jak skręciłaś wpadłam na kogoś, to był on, chciał mnie zatrzymać, ale powiedziałam mu, żeby o mnie zapomniał. Że ja tak zrobiłam. Sęk w tym, że nie zapomniałam. I cały czas o nim myślę. - wyrzuciłaś z siebie.
- Uuu... to jesteś w dupie. - powiedziała moja przyjaciółka.
Za to ją kochałam, za szczerość.
- Dokładnie. I nie wiem co robić. - powiedziałam bezradnie.
- Postaraj się zapomnieć. Musisz. Chyba. Paulina, odpowiedz sobie na ważne pytanie : czujesz coś do niego?
- Ja... Nie... Wiem... Nie, raczej nie. - jąkałam się.
Prawda była taka, że nie wiedziałam. Coś ciągnęło mnie do Zayn'a.
                                           * Zayn *
- Stary ! Ogarniesz się? ! Od dwóch godzin śpiewamy ten kawałek, a ty zamulasz ! - darł się Harry.
- Przepraszam... - powiedziałem.
- Przepraszam?! Weź się w garść ! A nie przepraszasz !
- Harry, ty też się ogarnij. - powiedział Louis.
- Na dzisiaj koniec. Chodźmy do domu. - Liam.
Uf... wreszcie. Nie mogłem się skupić.
                     * W domu *
*puk puk*
- Proszę. - powiedziałem.
Do pokoju wszedł Liam.
- Zayn, co się z Tobą dzieje? - zapytał.
- Nie ważne. - powiedziałem.
- Ważne. Ostatnio zawalasz próby, koncerty. Fani się martwią, my się martwimy.
- Pamiętasz Paulinę?
- Zayn, miałeś zapomnieć...
- Czekaj. - przerwałem mu. - Czyli ją pamiętasz. Dwa dni temu, kiedy wracałem ze sklepu wpadłem na nią.
- Co? Co ona tu robi? - zapytał zszokowany.
- Wiem, że przyjechała tutaj na studia, chodzi do najlepszej szkoły. Chce być dziennikarką. Ma przyjaciółkę Rose... i chłopaka, Josh'a.
- Stary, to było 3 lata temu. Ponad 3 lata. Nie sądzisz, że czas zapomnieć? Skoro siedzisz taki zamulony, wnioskuję, że ona nie chce Cię znać. Widocznie zapomniała. Zrób to samo. - poradził.
- Nie. Tzn. tak, ale nie. Powiedziała, że zapomniała, ale w jej oczach, widziałem, że kłamała. Ona nie zapomniała. Wręcz przeciwnie. Cały czas pamiętała.
- I co z tego? Zayn, zrozum, ma chłopaka, jest szczęśliwa.
- Nie jest. - znowu mu przerwałem.
- Co? - zapytał.
- Nie jest szczęśliwa. Znalazłem jej nowego TT, napisała około 3 dni temu, że jej uczucie do Josh'a się wypaliło. Że dziwnie się czuje, jakby jej czegoś brakowało. Po tym jak na nią wpadłem, napisała : ' Pusta wypełniona, ale czy ja chcę ją stracić?' Widzisz? Brakowało jej mnie. Tylko jeszcze nie wie, ż mnie kocha. - wytłumaczyłem mu.
- Hmm... kochasz ją? To było 3 lata temu, może mylisz miłość z ciekawością.
- Nie, Liam. Ja ją kocham. Zawsze ją kochałem, i zawsze będę kochał.
- A więc mam plan. Tylko musimy w to wtajemniczyć chłopaków.
- Spoko. - powiedziałem.
Liam opowiedział mi, co chce zrobić. Spodobało mi się, więc powiedzieliśmy o tym chłopakom. Zgodzili się nam pomóc.
                        * dwa dni później ( Paulina ) *
Mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi.
Bardzo dziwne. Trudno, może mi się zdaje.
Poczułam wibracje w kieszeni, wyjęłam telefon. Dzwonił Josh.
Nie chciałam z nim gadać. Ostatnio stwierdziłam, że już go nie kocham. Ale odebrałam.
- Halo?
- Paulina, słuchaj, ja wiem, że mnie kochasz, że jestem dla Ciebie wszystkim, że nie możesz żyć beze mnie, ale zrywam z Tobą. - powiedział.
- Spoko. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Cieszyłam się, że to on zakończył ten patologiczny związek.
Ale wkurzyło mnie to, jak to zrobił. Że jest dla mnie wszystkim?! Że nie mogę żyć bez niego?! No chyba nie.
Szłam wkurzona do szkoły. Nagle poczułam, jak ktoś zakrywa mi ręką usta, podnosi, i zanosi do samochodu. Nawet nie krzyczałam. Kiedy już siedziałam, załozyłam ręcę na klatce piersiowej i zapytałam:
- Czego chcecie? Tylko szybko, śpieszę się.
Ich reakcja była dziwna. Zdziwili się, a potem zaczęli śmiać.
Było ich pięciu, chłopaki, około 22 lata, przystojni. Wydawali mi się znajomi. No tak ! To przecież ten zespół, którym tak się jarałam ! One Direction ! Chwila... Zayn w nim był. O nie. On tu gdzieś jest.
- Aha, spoko. - powiedziałam.
- Czyli nas rozpoznała. - powiedział Harry.
Pamiętałam ich imiona ! Wooow.
- Tak, rozpoznałam. Ale wasz kochany menager chyba mnie nie lubi, i nie będzie zadowolony, że z wami jestem. - spojrzałam na Zayn'a.
Miał dziwny wyraz twarzy. Jakby... miał się zaraz rozpłakać.
- Paulina, em... on Cię nie zna. Więc jak może Cię nie lubieć? - zapytał Louis.
- Oh... czyli nic nie wiesz? - pokiwał głową na ' nie ' - A wy? Wiecie? - wszyscy powiedzieli, że nie. Oprócz Liam'a. - No, to może Payne wam powie?
- Ja? Dlaczego ja? - zapytał.
- No to może Zayn ? - spojrzałam na niego. Teraz wyglądał jakby mnie nie znał.
- A może opowiemy im razem? - zapytał.
- Okay. Zacznij.
- Paulina na TT napisała do mnie, odpisałem jej, zrobiłem follow back, i napisałem na DM, coś mi się w niej spodobało. Pisaliśmy, poznaliśmy się, a ja się w niej zakochałem. Potem przyjechaliśmy do Polski.
- Przyszłam na was koncert. - przerwałam mu. - Pod koniec Zayn wam coś powiedział, szukaliście mnie na scenie. Znaleźliście. Taa.. to byłam ja. Nie pamiętacie? Myślałam, że o wszystkim wiecie. Jeden z was zaniósł mnie na scene. Potem poszliście się przebrać. Ja czekałam na Zayn'a, przed garderobą. Wyszedł. Staliśmy jak dwa debile, patrząc sobie w oczy.
- Potem ja nie wytrzymałem, pocałowałem ją. - czułam, że mam mokre oczy. - Całowaliśmy się, chociaż ona powiedziała, że jestem dla niej tylko przyjacielem. Potem przyszedł Paul i ochroniarz. - teraz już płakałam. - Oderwali nas od siebie, a Paulinę wyrzucili na chodnik. Cztery dni temu wpadłem na nią, i od tej pory cały czas o niej myślę.
- A ja o Zayn'nie. - wymiękłam. - Przepraszam, że byłam taka oschła. Chłopak mnie rzucił, tzn. cieszę się z tego, ale jak to zrobił. Jak egoista jakiś. I się wkurzyłam. A teraz to. Przepraszam. - powiedziałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Zayn przysunął się do mnie, a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors.
- Kocham Cię. - szepnął
- Zayn, ja...
- Nic nie mów.
__________________________________________________
Ta - daaaaaam !
Część 4 ! Jak wam się podoba? Starałam się, bo to taki Imagin na mój powrót. :)
Wiecie jak mnie palce bolą? To jest jakaś masakra. !
Mam nadzieję, że się spodobał.
I jeszcze pytanie : chcecie część 5 ? :D

Yeah !

Czyli tak.
Najpierw miało być tak, że odchodzę, a blog miał być usunięty. Ale go nie usuwałam, bo chciałam wrócić. Musiałam tylko to wszystko pogodzić. I udało mi się !
A więc wróciłam, Alexiss cały czas tu była, a blog 'odradza' się. :) Cieszycie się? :D

Takie coś..

Dziewczyna. Zwykła, prosta 17-latka mieszkająca w Polsce. Nigdy nic jej nie brakowało. Nie narzekała.  Miała dom, rodzinę, przyjaciół. O nic nigdy się nie upominała. Zawsze robiła to, o co ją poproszono. Miała tylko jedno, wielkie marzenie: wyjechać do Londynu. Od kilku lat zbierała pieniądze na wyjazd. Sprawdzała ceny hoteli i studiowała mapę miasta. Chciała po prostu tam być. Nie wiedziała na ile. Dzień, dwa. Wystarczyłoby tylko kilka godzin. Ale czy marzenia spełniają się tak łatwo? Czy cokolwiek w życiu jest łatwe? Niestety nie. Można mieć wszystko. Można być szczęśliwym. Ale czy na długo? Bała się o cokolwiek prosić rodziców. Na nic jej nie pozwalali. Wymagali od niej tylko jednego: dobrych stopni i nienagannego zachowania. A ona? Co mogła zrobić? Przecież nie mogła się postawić. Zawsze była ich ukochaną, grzeczną królewną. Nie mieli pojęcia jaka jest. Nawet nie wyobrażali sobie, co działo się z ich dzieckiem. Alkohol, papierosy, przypadkowy sex. To wszystko. To było jej życie. Chciała wyjść z nałogów. Ale było już za późno. Leżąc wieczorami w łóżku, wkładała słuchawki w uszy i słuchała swoich ulubionych piosenek. "Taken", "Gotta be you", "More than this", "I wish", "Same mistakes". Tak, same smutne. Bo jej życie nie było kolorowe. Daleko mu było do perfekcji. Ci chłopcy, ci zwariowani debile z jednego z najlepszych zespołów na świecie, sprawiali, że choć na chwilę mogła się uśmiechnąć. Tak szczerze. Z własnej, nieprzymuszonej woli. I nie był to sztuczny uśmiech, tak jak wszystkie inne, którymi obdarzała resztę świata. Patrząc na ich zdjęcia, przeglądając wiadomości o nich i słuchając ich piosenek, czuła się szczęśliwa. Czuła się tak naprawdę sobą. Uzbierała wielką sumę pieniędzy. Kilka tysięcy złotych. Mogła spełnić swoje największe marzenie. Mogła polecieć do Londynu i spotkać swoich idoli. A kto wie, może nawet z nimi porozmawiać? Pewnego, jesiennego wieczora poszła do pokoju rodziców. Usiadła na krześle przed nimi i spojrzała na nich oczyma, pełnymi nadziei. Spytała o pozwolenie. Dobierała słowa tak, by jej prośba mogła zostać rozpatrzona. Co odpowiedzieli? Jedno, krótkie "nie". I tą odpowiedzą, zniszczyli jej cały świat. Wszystko legło w gruzach. Przekonywała ich. Bez skutku. W końcu cała zapłakana wybiegła z ich sypialni, i zamykając się w swoim pokoju, długo płakała do poduszki. Minęło kilka dni. Prosiła ich nadal. Ale odpowiedź wciąż była ta sama. "Nie". W końcu, po szkole pojechała na lotnisko. Sama do końca nie wiedząc, co robi, kupiła bilet do Londynu. Schowała go do torby i jak gdyby nigdy nic wróciła do domu. Postanowiła przestać prosić. Przestać udawać osobę, którą nie była. Wybiła 2:00 w nocy. W domu panowała kompletna cisza. Słychać było tylko chrapanie ojca. Spakowała walizkę, narzuciła na siebie kurtkę i trzymając bilet w ręce, opuściła dom. Zostawiła po sobie tylko jeden, krótki liścik, który zostawiła na kuchennym stole. Było w nim napisane "Przepraszam. Ale nie pozwolę wam niszczyć moich marzeń. Wybaczcie. Kocham was". Nawet się nie podpisała. Bo nie było po co. Dotarła na lotnisko w ostatniej chwili. Wsiadła do samolotu. Nie było w nim zbyt wielu ludzi. Zamknęła oczy i czekała. Obudziła się, gdy samolot lądował na londyńskim lotnisku. Świeciło słońce, a na niebie było tylko kilka chmur. Udało się. Naprawdę się udało. Była w Londynie. To było tak piękne, że aż nierealne. Poszła do hotelu, wynajęła mały, ubogi pokój i wyszła na miasto. Wszędzie wisiały plakaty reklamujące koncert 1D. Szczęśliwa kupiła bilet. Trzymając go w ręku nie sądziła, że jej marzenie kiedykolwiek będzie mogło się spełnić. A jednak. Jednak naprawdę mogło być wspaniale. Wróciła do hotelu.
Nadszedł dzień koncertu. Ubrała się w swoje najlepsze ciuchy i chowając bilet do torebki wyruszyła do hali koncertowej. Była już blisko. Bardzo blisko. Gdy nagle kogoś zauważyła. Znajoma postać stojąca zaraz naprzeciwko niej. Przyjrzała mu się bliżej. Tak, to był on. Zayn Malik we własnej osobie. Patrzył na nią. Stanęła w miejscu jak wryta. ON na nią patrzył. Chciała do niego podejść. Rzucić się na niego. Czy to wszystko naprawdę musiało być tak piękne? W jednej chwili zauważyła jakąś blondynkę. Podeszła do niego i pocałowała. Jak gdyby nigdy nic. A on objął ją ramieniem i wspólnie weszli do hali. Jej serce stanęło. Gdy nagle ktoś złapał ja od tyłu, zasłaniając usta dłonią. Znalazła się w jakimś samochodzie. Związana grubym sznurem. Nie miała szans na ucieczkę. Napastnicy zaprowadzili ją do jakiegoś brudnego magazynu. Dobierali się do niej. Szarpała się, próbowała bronić, ale wszystko było na nic. Pobili ją do nieprzytomności. Nie miała siły walczyć. Poddała się. Zmarła w starym, brudnym magazynie, na obrzeżach Londynu. Nie chciała wiele. Chciała tylko być szczęśliwa. Jednak życie napisało dla niej zupełnie inny scenariusz..

____________________________________
Hejoł :) Jestem tak jakby w dołku, dlatego wyszło takie coś..
Dawno nic nie publikowałyśmy.. Dziwna chyba postanowiła mnie opuścić. :(
Miłego czytania kochane.. Może kiedyś znowu coś napiszę. <3

sobota, 29 września 2012

Hejo !

Haha.. dzisiejszy dzień był taki zajebisty ! Napiszę Imagina, na jego wzór :D będziie to coś w stylu opowiadania :D
-----------------------
Czytałam opowiadanie o One Direction, które dosłownie 15 minut temu wpadło mi w ręcę. Nagle poczułam wibracje. Dzwoniła Magda, moja najlepsza przyjaciółka.
- Halo ? - powiedziałam po odebraniu.
- hahaahaha... ale wiesz, że mi się głośnik zepsuł i Cię nie słyszę? Hahhaha - zaczęłam się śmiać.
Rozłączyła się. Zadzwoniła jeszcze raz.
- Debilu, nie słyszę Cię ! Napisz sms'a !
I zakończyłam połączenie. Czekałam na sms'a, ale on nie nadchodził. Poszłam do kuchni do mamy.
- Mamo? Daj mi telefon, muszę napisać do Magdy.
- Weź sobie. - powiedziała moja mama, nie odrywająć się od mycia naczyń.
- Gdzie masz? - zapytałam.
- Na dupie. - odpowiedziała.
Zaczęłam się śmiać i wyjęłam jej telefon z tylnej kieszeni spodni. Już miałam wybrać numer przyjaciółki, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zaczęłam się śmiać.
- Wiedziałam, że przyjdziecie ! - powiedziałam kiedy otworzyłam drzwi. Nie przyszła sama, ale z Gosią, bliską koleżanką.
- Wyjdziesz? - zapytała.
- Pewnie. Ale muszę się przebrać i uczesać. - powiedziałam.
- Zaproś dziewczyny do pokoju ! - zawołała mama z kuchni.
- No przecież wiem ! - odkrzyknęłam jej.
- Wejdzcie.
Byłam ubrana w czarne dresy i fioletową bluzke. Miałam mega szope na głowie. Przebrałam się w jasne rurki dzinsowe, luźną, szarą bluzke z pacyfką i moje kochane, podróby Conversów, czerwone :)
Ogarnęłam jakoś głowę i wyszłam z dziewczynami.
Dzień mijał jak każdy inny razem spędzony. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, wspominałyśmy i chodziłyśmy po mieście. 
Po godzinie 18 dostałam mega głupawki. Zaczęłam śmiać się ze wszystkiego, wszystko komentowałam.
Koło nas przeszła pani z wózkiem, którym lekko trzepała i śpiewała: Papapapa...
- Idź do Mam Talent ! Albo Must Be The Music ! - powiedziałam kiedy ją minęłyśmy.
Zaczęłam dziko wymachiwać rękami i krzyczeć : papapa...
Magda miała taki ubaw, że od razu dodała wpis na Facebook'a.
Potem poszłyśmy na przystanek i z Gosią tańczyłam Gangnam Style. A Magda mnie nagrywała.
Było przy tym tyle śmiechu, że rozbolał mnie brzuch.
Nagle ktoś zaczął się śmiać. Odwróciłyśmy się w ich strone i już miałam coś powiedzieć, ale mnie zamurowało.
Przed nami stał nie kto inny, jak sam zespół One Direction !
Dziewczyny wiedziały, że jestem Directioner i od zawsze chciałam ich spotkać.
- Jesteście nienormalne ! - powiedział Zayn.
To zrozumiałam, ale, że Gosia jest bardzo dobra z angielskiego tłumaczyła nam.
- Hahaa... wiemy ! - powiedziałam po angielsku.
- Możemy się do was przyłączyć? - zapytał Louis.
Gosia przetłumaczyła.
- Of Course ! - powiedziałam szybko.
- Wiecie, jestem dobra z angielskiego, ale nie aż tak. Tłumacz by się przydał. - powiedziała Małgosia.
- Oh.. jasne. - Liam wykonał jeden telefon, a 20 minut potem pan Andersen wszystko nam tłumaczył.
Świetnie się bawiliśmy. Nie obyło się bez śmiechu. Było go aż za dużo ! Ale było super ! Nie wiadomo kiedy minęły trzy godziny, i Magda musiała już jechać do domu.
- Okay, ja lecę. Mama zaraz po mnie przyjedzie. Pa ! - powiedziała i każdego przytuliła na pożegnanie.
- No to... ja idę po psa i idziemy się przejść ! - powiedziała Gosia, i poleciała po psa.
Przeszliśmy się pare razy i ona też już musiała iść.
- No to ja się zwijam ! Genialnie się bawiłam. Trzeba to powtórzyć ! - powiedziała i weszła do domu.
- No to ja też już się zbieram. Tylko mnie odprowadzcie ! Jest ciemno ! - powiedziałam, a chłopaki zaczęli się śmiać.
Pod moim domem pożegnałam się z nimi i poszłam do domu.
Kiedy byłam już w łóżku dostałam sms'a.
Bardzo fajny dzień. Trzeba to kiedyś powtórzyć ! Harry xx.
Napisał po polsku. Haha... pan Andersen działał ! Szybko odpisałam:
Ależ oczywiście, panie Styles ! Dobranoc. :)
Odłożyłam telefon i poszłam spać.
----------------------
Fajnie mi dzień minął, prawda? :D
Hahaha... ile bym dała, żeby część z chłopakami serio się wydarzyła ! Ale tak, to, to właśnie był mój dzień.
Pominęłam pare rzeczy. Gosia poszla po 16, a potem znowu przyszła do nas. I jeszcze pominęłam moment, kiedy siedziałyśmy z Magdą pod blokiem chłopaka, w którym się kocha :) właśnie wtedy przyjechał do domu. Magda powiedziała, że chyba ktoś jest w samochodzie. Poszłam zobaczyć i właśnie wtedy jego tata wyszedł z klatki schodowej, a ja się gapiłam na jego samochód. :D jak to musiało wyglądać ! Wsiadł do niego i odjechał. :D
To tyle ode mnie ! Czekam na komentarze ! xxx

piątek, 28 września 2012

Specjalny super imagin dla Agi Payne ♥

WYBACZ KOCHANA, ŻE TYLE MUSIAŁAŚ CZEKAĆ ;) NAPRAWDĘ NIE MIAŁYŚMY ZA BARDZO CZASU. ALE TERAZ, SPECJALNIE FOR YOU ♥ IMAGIN Z LIAM'EM ♥

Byłaś zwykłą dziewczyną. Najzwyklejszą ze wszystkich. Niczym nie wyróżniałaś się wśród innych. Miałaś swój własny świat, w którym uwielbiałaś się zatapiać. Był to świat muzyki. Muzyki One Direction. Gdy zaczynałaś ich słuchać nie sądziłaś, że pokochasz ich tak bardzo. Zmienili twoje życie, nawet sama nie wiedziałaś kiedy. Żyłaś w raju. Swoim raju. Do czasu. Wypadek. Ten wypadek zmienił całe twoje życie. Jechałaś z rodzicami do dziadków, kiedy drogę zajechał wam pijany kierowca. Twój tata nie zdążył wyhamować. Zginął na miejscu. Mama pojechała do szpitala. Po dwóch latach w śpiączce, odłączyli ją od maszyny utrzymującej ją przy życiu. To było 5 lat temu. Kiedy byłaś trzynastolatką. Nie było dnia, w którym o nich nie myślałaś. Przeprowadziłaś się do cioci do Londynu. Było ci tu dobrze. Kochałaś ciocię. Była dla ciebie drugą matką i trochę ojcem. Jednak nic już nigdy nie było takie samo. Scena wypadku ciągle powracała do ciebie w snach. Niekiedy budziłaś się w nocy z krzykiem, wołając by uważali. Ciocia zawsze wtedy przychodziła do ciebie, siadała na łóżku i mocno do siebie tuląc próbowała uspokoić. Zazwyczaj działało. Przed oczami ciągle miałaś ich twarze. Mimo tego, że minęło tak wiele czasu, ty nadal pamiętałaś. Bo tego nie dało się zapomnieć. Wieczorami, gdy leżałaś już w łóżku, wyciągałaś słuchawki i wsłuchiwałaś się w niesamowite głosy piątki zwariowanych chłopaków. Wiedziałaś o nich dosłownie wszystko. Ale mimo tego, że mieszkałaś w Londynie, do tej pory nie udało ci się ich spotkać. To się zmieni. Przyrzekłaś to sobie. Cały czas chodziłaś po mieście z nadzieją spotkania ich. 5 lat. Niby dużo. Jednak dla ciebie było to krótkie 5 lat, które minęły tak szybko. Dzisiaj rocznica. Rocznica śmierci twojego taty i wypadku. Szłaś na cmentarz. Na uszach słuchawki z logo 1D. W głowie melodia do LWWY. Szłaś, a po twojej twarzy spływały łzy. Zatrzymałaś się przed wspólnym grobem twoich rodziców. Pomodliłaś się, zapaliłaś znicz i położyłaś bukiet tulipanów. Ulubionych kwiatów twojego taty. Usiadłaś na ziemi obok grobu i zaczęłaś mówić:
-Tak bardzo mi was brakuje. Tak bardzo za wami tęsknię. Przez te 5 lat nie było ani chwili, żebym o was nie myślała. Nie było dnia żebym nie wspominała tych wszystkich cudownych chwil. Tak bardzo żałuję, że nie możecie teraz być tu ze mną. Moje życie jest szare i ponure. Odkąd was nie ma, nie umiem być sobą. Nie umiem cieszyć się życiem. Tak bardzo chcę was zobaczyć! Jeszcze choć raz usłyszeć wasz głos mówiący "wszystko będzie dobrze". Czy to naprawdę aż tak wiele? Wy wiedzielibyście jak pomóc mi spełnić największe marzenie. Czemu to wszystko musi być aż takie trudne?
Kończąc mówić, twoja twarz była mokra od łez. Ale przecież łzy to coś normalnego. Każdy człowiek płacze, gdy musi dać upust emocjom. Nie wstydziłam się tego. Nagle ktoś dotknął twojego ramienia. Gwałtownie wstałaś i zadałaś temu komuś z półobrotu piętą w krtań. I wtedy spojrzałaś na tego kogoś. Był to nie nikt inny jak Zayn Malik. Chłopak leżał na ziemi i zwijał się z bólu. Szybko podeszłaś i podałaś mu rękę. Chwycił ją i pomogłaś mu wstać.
-Boże! Przepraszam! Nie wiem co mnie napadło. To był impuls.. - tłumaczyłaś się drżącym głosem.
-Nic się nie stało, to tylko dotknięcie - powiedział zachrypniętym głosem.
-Przepraszam.. po prostu mnie przestraszyłeś. Nie lubię jak ktoś zachodzi mnie od tyłu, ale.. - właśnie w tym momencie zdałaś sobie sprawę z tego z kim rozmawiasz.
W jednej chwili zapomniałaś wszystkich słów, które chciałaś wypowiedzieć. To był on. Jeden z członków One Direction. Właśnie stał przed tobą i uśmiechał się przyjaźnie. Przez 5 lat robiłaś wszystko, żeby któregoś z nich spotkać i nagle, zupełnie niespodziewanie to się udało.
-Chwileczkę.. to.. przecież.. ty.. - powiedziałaś jąkając się.
-Tak, we własnej osobie - zaśmiał się słodko - przepraszam, chyba nie powinienem był ci przerywać.
-Nic się nie stało - odwróciłaś się, żeby otrzeć oczy, z których nadal płynęły łzy.
Poczułaś jego dłoń na ramieniu. Delikatnie odwrócił cię w swoją stronę i spojrzał ci prosto w oczy. Te jego wspaniałe, głębokie, czekoladowe oczy.
-Jak zginęli twoi rodzice? - spytał delikatnie.
Usiedliście na ziemi przed grobem i opowiedziałaś mu całą historię. Wszystko, co od tak dawna leżało ci na sercu. Ani raz ci nie przerwał. Wsłuchiwał się w twoje słowa jak zahipnotyzowany. I za to byłaś mu wdzięczna. Tego ci było trzeba. Wyrzuciłaś to wszystko z siebie. Spojrzałaś na jego szyję. Była cała czerwona. Spanikowana szybko wstałaś i powiedziałaś:
-Zayn jedziemy do szpitala! Szybko, chodź!
Nie wiedział o co chodzi, ale poszedł za tobą. Popatrzyłaś na niego, on zrozumiał i zaprowadził cię w stronę swojego samochodu. Poprosiłaś o kluczyki. Pojechaliście do szpitala. Tam powiedzieli wam, że muszą zbadać Malik'a.
-Mam prośbę. Zadzwoń do chłopaków i powiedz im gdzie jestem - powiedział i podał ci swój telefon.
-Ale.. - nie dokończyłaś. Już go nie było.
A więc przeszukałaś listę kontaktów. Pierwszy był Liam. Był zapisany pod nazwą AaaaDaddy. Zadzwoniłaś. Odebrał już po pierwszym sygnale.
-Zayn! Gdzie ty jesteś?! Miałeś być za godzinę a nie ma cię już dwie! - krzyczał.
-Emm.. bo.. ten.. tu Aga. Był mały wypadek na cmentarzu.. jesteśmy w szpitalu. To znaczy ja i Zayn.. - powiedziałaś.
-Czekaj. Kim ty jesteś? Jaki wypadek?!
-Spotkaliśmy się przypadkiem na cmentarzu. Przestraszyłam się go i.. kopnęłam go w krtań.. - wytłumaczyłaś się.
-Jaką krtań? Co ty wygadujesz?
-Oj po prostu przyjedźcie do szpitala - tu podałaś jego nazwę  - i proszę, nie zadawaj już tylu pytań.
-W porządku. Zaraz będziemy.
-Rozłączyłaś się i zrezygnowana usiadłaś na jednym ze szpitalnych krzeseł, nie wiedząc co robić.  Właśnie spotkałaś swojego idola i przez ciebie wylądował w szpitalu. Chowając twarz w dłoniach zastanawiałaś się jak mogło do tego dojść. Gdyby coś mu się stało.. gdyby coś było nie tak.. nie wybaczyłabyś tego sobie. Minuty ciągnęły się w nieskończoność. Nagle usłyszałaś czyjeś kroki. Podniosłaś głowę i zobaczyłaś resztę zespołu. Byli bardzo zdenerwowani i rozglądali się dookoła. Nagle zauważyli ciebie.
-Hej, to ty jesteś Aga? - spytał Liam i przyjrzał ci się badawczo.
-T..tak to ja.. przepraszam naprawdę..
-Co mu się do cholery stało? Dlaczego jest w szpitalu? - usłyszałaś głos Harry'ego.
Wszyscy znaleźli się koło ciebie. Otoczyli cię i zażądali wyjaśnień. Z pewnością nie tak wyobrażałaś sobie wasze pierwsze spotkanie. Miało być zupełnie inaczej.
-Noo booo.. e.. ten... okay. Tylko nie patrzcie tak na mnie! - powiedziałaś.
-Okay. Ludzie ogarnijmy się trochę. Zachowujmy się jak ojcowie. Dajmy jej w spokoju powiedzieć co się stało - powiedział Niall.
-Dzisiaj jest rocznica śmierci mojego taty. Poszłam na cmentarz. To dziwne wiem, ale mówiłam do niego. I wtedy Zayn dotknął mojego ramienia. Jestem przewrażliwiona. Zrobiłam półobrót i kopnęłam go w krtań. Powiedział, że to nic. Później rozmawialiśmy i wtedy zobaczyłam jego szyję. Była czerwona, więc szybko zabrałam go do szpitala i... i tyle. Teraz czekam - powiedziałaś.
Chłopaki dziwnie na ciebie popatrzyli. Nagle wybuchnęli głośnym śmiechem. Nie mogłaś się powstrzymać i sama zaczęłaś się śmiać.
-Okaay. Hahaha... to było niezłe. A tak serio? Co się stało? - zapytał Louis.
-Ale to prawda! Tak właśnie się stało! Zayn może wam to potwierdzić - powiedziałam.
-Potwierdzam - usłyszałaś znajomy głos.
Wszyscy odwrócili się w jego stronę. Zayn stał i patrzył na was. Chłopaki podbiegli do niego i przytulili go mocno. Poczułaś wielką ulgę, że nic mu nie jest. Co prawda miał zabandażowaną szyję, ale lekarze mówili, że to nic takiego. Cała piątka chłopaków nagle spojrzała w twoim kierunku. Poczułaś się dziwnie. Winna. To w końcu przez ciebie wylądował w szpitalu. 
-Ja.. przepraszam.. naprawdę.. nie chciałam..
-Oj przestań już - powiedział Zayn - przecież nic się nie stało. Mogłem się tak nie skradać i cię nie straszyć. Mam za swoje.
-Ale..
-Nie ma "ale". Idziemy na lody? 
Chłopaki przystali na tę propozycję. Czułaś się jak intruz. 
To ja pójdę do domu - powiedziałaś i zaczęłaś odchodzić.
Nagle ktoś złapał cię za ramię. 
-Mówiłam, żebyś więcej tego nie robił - powiedziałaś wkurzona.
Odwróciłaś się, ale to nie Zayn złapał cię za ramię. To był Liam. 
-Oł, przepraszam. Nie wiedziałam, że to ty - zrobiłaś się czerwona jak burak.
To Liam zawsze podobał ci się najbardziej. 
-Nie, to moja wina. Mogłem pomyśleć zanim zrobiłem - powiedział zmartwiony.
-A co chciałeś? - zapytałaś. 
-Ee.. bo ten.. wiesz.. chłopaki poszli na lody - dopiero teraz zauważyłaś, że ich nie było - więc może my pójdziemy na spacer?
Spojrzałaś na niego speszona kompletnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. Spacer z Liam'em Payn'em? Zawsze i wszędzie! Ale nie chciałaś żeby zobaczył, jak bardzo się cieszysz.
-Emm.. jasne. Możemy iść. 
-Chyba, że nie chcesz, to nie będę cie zmuszał - powiedział spuszczając głowę.
-Chcę! idziemy Payne. No chyba, że się mnie boisz. 
 -A obiecujesz, że nie zrobisz mi krzywdy? - spytał z uśmiechem. 
-Zobaczę, co da się zrobić.
 Wyszliście ze szpitala śmiejąc się. Zaczęliście rozmawiać. Dowiedziałaś się o nim naprawdę wielu rzeczy. Sama też opowiedziałaś mu swoją historię. Już drugi raz tego dnia. Kto by pomyślał, że twoje największe marzenie spełni się w takim dniu jak ten? Doszliście do parku i usiedliście na trawie. To znaczy Liam siedział ty położyłaś się na plecach i patrzyłaś w niebo. 
-Wiem, że tam są. Wiem, że patrzą teraz na mnie i uśmiechają się. Czuję to.
-Jesteś inna - powiedział.
-Co?! - szybko wstałaś. Teraz siedziałaś.
-Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny, które znam. Nie krzyczysz na nasz widok. Nie.. po prostu jesteś inna.  Pozytywnie inna. I to mi się podoba - zbliżył swoją twarz do twojej i dał ci buziaka w usta.
Zdziwiłaś się. Nie wiedziałaś co zrobić. Liam Payne cię całował?! Do tej pory to było tylko marzenie. Złudna scena romantycznego pocałunku w twojej wyobraźni. Nic realnego. A teraz? On po prostu Cię pocałował. Tak sam z siebie. Nie było przymusu. Patrzyłaś na niego ze zdziwieniem. 
-Przepraszam. - powiedział. - Nie mogłem się oprzeć. Tak na mnie działasz. Kiedy zobaczyłem Cię w szpitalu... po prostu wiedziałem, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
Nie wiedziałaś, co powiedzieć. Ciągle czułaś jego wargi na swoich ustach. Drżałaś na całym ciele. Nie byłaś w stanie wydusić z siebie słowa. To nie mogło zdarzyć się naprawdę. To musiał być sen. Takie rzeczy nie zdarzają się normalnym ludziom. 
 -Aga powiedz coś - usłyszałaś jego głos. 
-Ale ja nie wiem co.. - wydusiłaś z siebie - zaskoczyłeś mnie.. ja.. 
-Eh, nieważne. Zapomnij. Chodź, zbierajmy się. 
Wstał i podał ci dłoń. Chwyciłaś ją i również wstałaś. 
-Liam to nie tak.. 
-Daj spokój Aga. Przepraszam, nie powinienem był tego robić. Nie wiem co mnie napadło. 
 -Ale Liam.. 
-W porządku. Naprawdę przepraszam. Chodź, odprowadzę cię..
Odszedł kilka kroków, więc podbiegłaś do niego zrezygnowana. Nie, nie, nie, nie! To zupełnie nie tak miało być! Chwyciłaś go za ramię i odwróciłaś w swoim kierunku. Spojrzałaś mu prosto w oczy.
-Kocham Cię, debilu ! I nie zostawisz mnie? Rozumiesz? Teraz kiedy Cię spotkałam, i powiedziałeś mi, że jesteśmy sobie przeznaczeni. I pocałowałeś. Liam. Chcę wyjść za Ciebie za mąż!
-Stop! Powiedziałaś, że mnie kochasz?
-Taaaak.. i chcę wyjść za ciebie za mąż.. - powiedziałaś niepewnie.
-A może najpierw po prostu zaczniemy być razem. Bo wiesz, ślub w wieku 19 lat to chyba przesada. - uśmiechnął się do Ciebie. 
-A ile ty masz lat? 
-18 . I możemy poczekać. Ale obiecaj mi, że nigdy mnie nie opuścisz. 
-Obiecuję. - powiedział, podszedł do Ciebie i pocałował Cię. 
Nie tak jak wcześniej. Teraz był to namiętny pocałunek. Dłuuugi, namiętny pocałunek.
Jednak można być szczęśliwym. Mimo wielkiego niepowodzenia w życiu. Mimo tego, że los zakłada dla nas najgorsze scenariusze, w życiu może być dobrze. Miałaś dość ciągłego siedzenia w cieniu i zamartwiania się. Wydarzenia z przeszłości odgrywały ważną rolę w twoim życiu. Ale dzięki Liam'owi zaczynałaś inaczej patrzeć na świat. Bardziej pozytywnie. Bo nikt nie dawał ci tyle szczęścia co on ♥

__________________________________
Voila ;) Imagin pisany przeze mnie i Dziwną przez w sumie 2 wieczory :D
Ale w końcu jest :) Wybacz, że musiałaś tyle czekać ♥ Specjalnie for you xx
Mamy nadzieję, że się spodoba < 3