czwartek, 13 września 2012

Specjalny imagin z Lou ♥

Pewnego dnia szłaś ulicami Londynu, w deszczu, ze słuchawkami w uszach. Uśmiechałaś się. Nuciłaś piosenkę swojego ulubionego zespołu One Direction. More than this idealnie opisywała sytuację, w której się znajdowałaś. Kochałaś chłopaka, ale on był z inną. Znaliście się od dawna i miałaś z nim wiele wspomnień. Już chciałaś powiedzieć mu co tak naprawdę do niego czujesz, ale on zaczął spotykać się z Megan. Nie znałaś jej. I nie chciałaś znać. Wyglądali na szczęśliwych, więc nie chciałaś wtrącać się w ich sprawy. Nagle wpadłaś na kogoś. Wylądowałaś na chodniku. Szybko się podniosłaś, i już chciałaś przeprosić, ale zobaczyłaś kto to był. Przed tobą nie stał nikt inny, tylko Louis Tomlinson. Właśnie TEN zwariowany, zakręcony i mający sto pomysłów na minutę członek twojego ulubionego zespołu. Stanęłaś jak wryta nie wiedząc co powiedzieć. Po prostu patrzyłaś na niego oniemiała. A on nadal leżał na ziemi. Myślałaś, że może coś mu się stało. Schyliłaś się, nagle Lou złapał Cię za rękę, i pociągnął ku sobie. Teraz to ty leżałaś, a on schylał się nad tobą. Patrzyliście sobie w oczy, utonęłaś w nich. Sama do końca nie wiedziałaś co się działo. Bo to chyba nie było normalne, żeby leżeć z chłopakiem na środku chodnika i śmiać się jak dzieci? Nie. To na pewno nie było normalne. Choć z drugiej strony była to najlepsza chwila twojego życia. Zapomniałaś nawet o Drake'u i Megan. Nic się wtedy nie liczyło. Tylko on. Wasze twarze były niebezpiecznie blisko. Myślałaś, że chce Cię pocałować, zamknęłaś oczy i czekałaś. Ale on tylko szepnął Ci do ucha:
- Może wstaniemy?
Wstał, podał Ci rękę. Złapałaś ją i też wstałaś.

-Wszystko w porządku? - spytał i uśmiechnął się tak słodko, że ugięły się pod tobą kolana.
-T..tak. Nic się nie stało. W ogóle co to miało być? 
-Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. 
-Tomlinson, jesteś niemożliwy.
-Och, a więc mnie znasz? - spytał i śmiesznie poruszył brwiami 
Roześmiałaś się.
-Oczywiście, że Cię znam. Jestem Directioner. - powiedziałaś dumnie. 
- Ooooo... cieszę się ! A kto jest twoim ulubieńcem? - zapytał. 
- Zgadnij ! Oczywiście, że Ty. ! Te twoje oczy, uśmiech, śmiech, głos. A zwłaszcza tyłek ! Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę.!
Zaczął się śmiać. Dopiero teraz doszło do Ciebie to co powiedziałaś, i zrobiłaś się czerwona jak burak.

-Czy ja to powiedziałam na głos? 
-Tak - powiedział ciągle się śmiejąc - ale wiesz co? Podoba mi się to. Jesteś szczera.
-Ta.. to moje wielkie przekleństwo. To jak? strzelisz mi autograf? Czy będziemy tu tak stać? Bo wiesz, właśnie spełnia się moje największe marzenie, więc... hmm.. 
-Dobrze, dobrze. Gdzie ci się podpisać?
Wyjęłaś z torby notes z 1D i długopis i podałaś mu go.
- Widzę, że jesteś zaopatrzona. To dobrze. Chociaż już myślałem, że podniesiesz bluzke do góry. - powiedział, zadziornie się uśmiechając. 
- Zboczeniec !
 Napisał coś w zeszycie. Wyjęłaś telefon, i spojrzałaś na niego błagalnym wzrokiem. Kiwnął głową. Zrobiliście sobie mnóstwo zdjęć. Potem on wyjął swój i poprosił o fotkę. Zgodziłaś się. 
- Ja już będę leciał. Ej ! Zapomniałem, że pada deszcz ! Pa ! - i zaczął biec w przeciwną stronę. 
Faktycznie. Ty też zapomniałaś. Byłaś już cała mokra. Ale stałaś. Stałaś i patrzyłaś w jego strone, chociaż już go tam nie było. Po 10 minutach oprzytomniałaś i poszłaś do domu. Nie mogłaś uwierzyć, co się wydarzyło niecałe pół godziny temu. Przypomniałaś sobie o notesie. Wyjęłaś go z torby, i zaczęłaś czytać:
"Bardzo żałuję, że nie poznałem twojego imienia, ale mam nadzieję, że to nadrobimy! Dla wspaniałej, słodkiej i przepięknej Directioner, Louis Tomlinson. P.S. mam nadzieję, że następnym razem nie wylądujemy na chodniku xx" . Przeczytałaś ten wpis kilkanaście razy. W końcu wzięłaś długą, odprężającą kąpiel i przebrałaś się w suche ciuchy. Usiadłaś na parapecie w swoim pokoju i wzięłaś do ręki laptopa. Zgrałaś wszystkie zdjecia z Lou i zaczęłaś je przeglądać, ciągle nie mogąc uwierzyć, że to zdarzyło się naprawdę. I nie miałaś pojęcia jakim cudem udało ci się z nim normalnie porozmawiać. Zalogowałaś się na TT i dodałaś posta z waszym wspólnym zdjęciem i podpisem: "To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. @louis_tomlinson, dziękuję Ci ! "
Wiedziałaś, że tego nie przeczyta. Ale to nie było teraz ważne. Siedziałaś jeszcze jakiś czas na TT, i postanowiłaś zrobić sobie coś do jedzenia. Zrobiłaś sobie kanapki z serem, i ciepłą herbatę. Wróciłaś i zobaczyłaś, że Louis dodał nowego posta. Weszłaś w niego, i nie mogłaś uwierzyć własnym oczą. Było to wasze wspólne zdjęcie, i podpis: Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Musimy. Jesteś wyjątkowa. Szerzej otworzyłaś oczy i gapiłaś się na wasze zdjęcie z niedowierzaniem. Przecież to było niemożliwe! Chyba jeszcze nigdy nie dodał na TT żadnego zdjęcia z fanką. Emocje wzięły górę. Z twoich oczu poleciały łzy, choć nie chciałaś płakać. Ale były to łzy szczęścia. Po chwili ujrzałaś, że post mial 4463728919283346372823454323443234432 RT. Byłaś w jeszcze większym szoku. Jedna odpowiedz przyciagnela twoja uwage: "Ale to przeciez Alice ! Co ona tu robi?" Chodzilo o Ciebie.. ty byłaś Alice, ale kto to napisał? Nie znałaś osoby i Nicku: Czarna Wdowa. Kto to mógł być? Nagle poczułaś wibracje. To twój telefon. Dostałaś sms'a. Była to wiadomość od Brendy - twojej najlepszej przyjaciółki. "Co ty do cholery robisz na TT i to w dodatku z LOUISEM?! Grr! Zabiję! Gadaj w tej chwili!" Z uśmiechem na twarzy wybrałaś jej numer i opowiedziałaś jej całą historię. Tak jak ty nie mogła w nią uwierzyć. Bo ta historia rzeczywiście była banalna. Ale za to najprawdziwsza. Umówiłaś się z nią na następny dzień i zakończyłaś połączenie. Louis'a już nie było na TT, więc zamknęłaś laptopa i zeszłaś do kuchni.
Następnego dnia, rano, dostałaś wiadomość, od Brendy- nie możemy się dzisiaj spotkać.. jadę na zakupy z mamą. Przepraszam. Odpisalaś- spoko : ). I tak nie miałaś ochoty na to spotkanie. Weszłaś na TT. Ktoś nowy Cię obserwował. To Louis Tomlinson ! Prawdziwy ! Do tego miałaś od niego wiadomość prywatną ! Brzmiała tak: Alice... piękne imie. Musimy się spotkać. Nie mogę o tobie zapomnieć. 
Nie wiedziałaś co odpisać. Zamurowało Cię. Położyłaś palce na klawiaturze i intensywnie myślałaś nad odpowiedzią. Po dłuższym czasie odpisałaś "Wcale nie takie piękne, ale dziękuję. I owszem, musimy się spotkać. Chętnie znów się z Tobą pośmieje Tommo.". Z niecierpliwością czekałaś na jego odpowiedź i w końcu nadeszła. "Haha, wzajemnie. Wyślij mi swój adres. Wpadnę po ciebie dzisiaj koło 19. Nie mogę się doczekać!". Wysłałaś mu więc swój adres i zaczęłaś głowić się nad tym, co powinnaś włożyć. W końcu twój wybór padł na czerwone rurki, białą bluzke w czarne paski i czarne conversy. O rownej 19 ktoś zadzwonił do drzwi. Twoje serce biło bardzo szybko. Otworzyłaś, i zobaczyłaś Lou. Wybuchnęliście śmiechem. Byliście ubrani tak samo. 

-No, no. Całkiem nieźle wyglądasz - powiedział do ciebie.
-Ah dziekuję. Ty również. Więc co robimy?
-Nie bądź taka w gorącej wodzie kąpana Alice. Najpierw musimy wyminąć reporterów i niepostrzeżenie wyjechać spod twojego domu. Jakieś pomysły?
-Jasne. Możemy wciąć mój samochód. Co prawda nie jest tak wspaniały jak twój, ale może się nada.
-Jestem za! Więc prowadź. 
Zaprowadziłaś go do garażu i wsiedliście do twojego samochodu. To nic, że był stary i odrapany. Ważne, że był twój. Zupełnie niespostrzeżenie wyjechaliście spod twojego domu i jechaliście londyńskimi ulicami ciągle się śmiejąc i rozmawiając.
-Gdzie jedziemy? - zapytałaś. 
-Zobaczysz.
Dojechaliście na jakąś polanę. Na niej był koc, a na nim wino, i koszyk z jedzeniem. Wyglądało to bardzo romantycznie. 

-Zrobiłeś to wszystko.. dla mnie? - spytałaś zdziwiona.
-Nie. Dla mnie i moich przyjaciół krasnoludków. Mają wpaść z wizytą. A później wpadną jeszcze elfy i wróżki. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. 
Spojrzałaś na jego minę i wybuchnęłaś śmiechem. Tommo po chwili dołączył do ciebie. Nagle zaczął cie łaskotac i oboje wylądowaliście na miękkiej, zielonej trawie. Zaczęliście się turlać i śmiać jeszcze głośniej. W końcu wróciliście na koc i zajęliście się jedzeniem przyrządzonych przez Louis'a przekąsek. 

Do kieliszków nalaliście czerwonego wina i delektowaliście się jego smakiem. 
-Opowiedz mi coś o sobie - powiedział Lou i usiadł bliżej ciebie.
-A co chcesz wiedzieć? 
-Szczerze? Najlepiej wszystko. Od początku. 
Opowiedziałaś mu więc wszystko co przyszło ci do głowy. O swoim dzieciństwie, marzeniach i problemach, a on słuchał cię z taką uwagą i ciekawością, że robiło ci się ciepło na sercu. 
-Naprawdę kochasz śpiewać? - spytał gdy już skończyłaś. 
-Tak. Od dawna śpiew to moja pasja - odpowiedziałaś zgodnie z prawdą. 
-W takim razie zaśpiewaj mi coś.
Zaczęłaś śpiewać Taken. Kiedy skończyłaś, Louis zbliżył swoją twarz do twojej i lekko musnął twoje usta. Spojrzalaś na niego zdziwiona. W jego oczach zobaczyłaś... miłość. Tak, to była miłość. Teraz to ty go pocałowałaś. Czule, delikatnie, ale przerodziło się to w dziki taniec waszych języków. Jego usta idealnie pasowały do twoich. Kiedy się od siebie oderwaliście zapytał:  
-Zostaniesz moją marchewką?
Zamurowało Cię. Nic nie odpowiedziałaś, tylko kiwnęłaś głową.
- Czyli tak?
- Oczywiście !

Louis znów cię pocałował. Tym razem bardziej czule i namiętnie. Chciałaś by tamta chwila nigdy się nie skończyła. Żebyście już zawsze mogli siedzieć na tej cudownej polanie, wtuleni w siebie i szczęśliwi jak małe dzieci, które dostały upragnioną zabawkę. Czego chcieć więcej? 
Gdy w końcu się od siebie oderwaliście, położyliście się na trawie i trzymając się za ręce patrzyliście w niebo i wyszukiwaliście śmiesznych kształtów chmur. 
-Chciałabyś poznać resztę zespołu? - spytał nagle Lou.
-Jasne, że chcę! Już się bałam, że nie zapytasz.
-No cóż. Chyba każda fanka chce poznać swoich idoli, czyż nie? Tylko żeby ci do głowy nie przyszło się któremuś z nich oświadczać! Bo osobiście musiałbym ich zabić. A potem siebie.
-Oj, nie przesadzaj. Za bardzo dramatyzujesz. Kocham ciebie, tak?
-No, mam nadzieję. Ale nie zaszkodzi jak mi to udowodnisz.
Usiadłaś na nim, i pochyliłaś się nad nim. Szepnęłaś mu do ucha: 
-Chcę, żebyś był ojcem moich dzieci, dziadkiem wnuków. Chcę, żebyś był mój.
I pocałowałaś go. Od tamtej pory minęło pięć lat. Wy nadal jesteście razem. Poznałaś resztę zespołu, zaprzyjaźniłaś się z nimi. Teraz siedzisz na łóżku, z herbatą w ręcę, i oglądasz wasze wspólne zdjęcia. Nagle do pokoju wparował Lou z waszym synem na rękach.
-Chyba trzeba położyć go do łóżka. - powiedział, podchodząc do Ciebie i dając Ci buziaka. 
-Oczywiście, kochanie. - odpowiedziałaś, i uśmiechnęłaś się. 




___________________________
Ta-daaaa! : ) Jest specjalny imagin z Louis'em <3 A wiecie dlaczego jest specjalny?
Bo wieczorem razem z Dziwną pisałyśmy go razem! ♥ To nic, że przez GG :)
Jest to efekt naszej wspólnej pracy < 3
Mamy nadzieję, że wam się podoba. Miłego dnia Skarby < 33






4 komentarze:

  1. Taaaaak, to było coś. :D i nic, ze co dwa kawałki: totalny brafk weny. Nie mam weny, brak weny, kurde, nie mam pomyslu. Ale jest ! I dziekujcie Alexiss, bo dzieki niej mieliscie go juz dzisiaj rano !

    OdpowiedzUsuń
  2. o jaa no niemoge poprostu ZAJEBISTY <3
    Chciałabym żeby to się wydarzyło naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jpdl. nie wiem co powiedzieć! jest tak zajebisty że nie mogę! ♥

    OdpowiedzUsuń